fbpx
66. rocznica zdobycia Monte Cassino

66. rocznica zdobycia Monte Cassino


Wspomnienia w 66. rocznicę zdobycia Monte Cassino

18 maja 1944 roku. Proporczyk 12 Pułku Ułanów Podolskich zawisł pierwszy na Klasztorze Benedyktynów na Monte Cassino! Ułani znaleźli w piwnicach 3 rannych niemieckich spadochroniarzy, opatrzonych przez wycofujących się niemieckich kolegów. Tamci pozostawiali rannym konserwy i wodę. Ułani z patrolu, uzupełnili to papierosami. Niedługo po tym, z rozkazu gen. Andersa, Proporczyk Ułański zastąpiono sztandarami – polskim i angielskim na znak wspólnego wysiłku całej VIII Armii Brytyjskiej, do której wchodził 2 Korpus Polski. Przybyli też do klasztoru korespondenci alianccy.

Kilka dni później, Sir Oliver Leese – dowódca 8 Armii winszuje zwycięstwa dowódcy 2 Korpusu i akceptuje noszenie przez 2 Korpus na ramieniu Tarczy Krzyżowców VIII Armii, przed zdobyciem Wzgórza 569. Swoje zadanie 2-gi Korpus wykonał dobrze, mimo ogromnych strat. O tym mówiło pobojowisko. Zbocza gór, podziurawione pociskami artylerii i granatów. Lej przy leju, kikuty drzew, rozrzucone hełmy, broń, amunicja i ciała żołnierzy. Smutny ten teren pola bitwy pokrył się czerwienią polnych maków. Ja tutaj byłem pierwszy raz lekko ranny granatem w lewą nogę, ale zabandażowałem ją sam. Byłem świadkiem ciężkiej pracy sanitariuszy, noszowych i saperów. Odpoczywaliśmy rzadko, mimo ostrzeliwania przez ciężką artylerię.

Jak dotąd, w 12 Pułku Ułanów ilość zabitych i ciężej rannych przekroczyła jedną czwartą stanu. Dowódca mego szwadronu, przegrupował nas. Zostałem przesunięty do innej drużyny, bo drużynowy kapral Benc Antoni, Kasztelan Franciszek i Martun Piotr byli zabici a Sokołowski Bolesław i Wiśniewski Edward ranni. 20 maja wieczorem zostaliśmy podrzuceni przybyłymi „Karierami” w pobliże góry Cairo. Skąd jako Szwadron Szturmowy mieliśmy zdobywać miasteczko Piedimonte. Dowódcą szwadronu został wybrany por. Tekliński. (Ambicją jego było wzięcie jeńca, za co obiecał krzyż Virtuti Militari). Szliśmy na główne fortyfikacje linii Hitlera, zaopatrzone w stalowe pilboksy, peryskopy, działa pepanc wmontowane na ruchomych wieżycach. Niemcy tam mieli dobre punkty obserwacyjne w Piedimonte, Monte Cairo i Passo Corno. Sieć ogni broni ciężkiej i dużo min przeciwpancernych i przeciwludzkich, na porosłym krzakami podmokłym terenie. Umocnienie to było poprzednio atakowane przez Aliantów, przez 2-gą Brygadę Pancerną, naszą piechotę i spieszony Szwadron Szturmowy 12 Pułku Ułanów. Na drodze wysoko na zboczu spotyka nas dowódca grupy operacyjnej ppłk Bobiński i informuje: miejscowość na którą mamy uderzyć jest już zajęta przez nasze czołgi. My obsadzimy zdobyty teren w celu ewentualnego odparcia nieprzyjaciela. Mimo tej wiadomości wachmistrz Kuriata nie zmienia naszego szyku bojowego. Ja jako szperacz ubezpieczam pluton z lewa, trzymając swój „Thomson” gotowy do strzału.

Było dość ciemno, więc zerkałem do tyłu na idących kolegów. Po chwili posłyszałem z boku przed sobą szmer i poruszeniee. Bez namysłu skoczyłem w tym kierunku, z utartym okrzykiem „Hande Hoh!”. Z wgłębienia bunkru podniosło się dwóch ludzi, obsługujących spandał wymierzony w nas. Podszedłem z idącymi za mną i wzięliśmy jeńców. Odesłaliśmy ich do dowódcy grupy, do tyłu. Kiedy eskorta nasza wracała, została ostrzelana ze „szmajserów” w pobliżu stanowiska spandału. Rannego kilkoma strzałami ułana Skibickiego zabrali idący z tyłu sanitariusze. Oddział nasz odkrył w pobliżu wielki opuszczony schron ze stali i betonu, ale z jednym wyjściem przy którym stało spalone niemieckie działo oraz polski opuszczony i uszkodzony czołg o nazwie „Maczuga”. Dwa plutony naszego szwadronu stoczyło kilka potyczek z Niemcami i brały udział w natarciu na miasto Piedimonte San Germano. My w zajętym bunkrze przez parę dni byliśmy ostrzeliwani przez artylerię, moździerze i strzelców wyborowych. Ostatecznie Monte Cairo zostało zdobyte 25 maja 1944 roku. Po czym zostaliśmy zluzowani przez 15-ty Batalion Piechoty i 6-ty Pułk Pancerny.

Po latach, wraz obchodzonymi rocznicami na tułaczce, przypominają mi się chwile walk i nauki w Wędrownej Szkole Karpackiej i później. Od rzeki Sangro, przez Monte Cassino, Anconę i Ostra Vetera, gdzie zostałem ranny i zabrany do szpitala w Campobasso. Zawsze pełniłem – na wzór ojca Michała Ścigały, (z Krzyżem Virtuti Militari) obowiązki żołnierskie, patrioty polskiego i Harcerza. Trzymałem się praw harcerskich. Nie miałem pretensji do odznaczeń i awansów. Pod Piedimonte cudem uniknąłem śmierci. Wtedy pluton, którego byłem szperaczem, dzięki Opatrzności Bożej, został uratowany i oszczędzono wtedy wiele istnień ludzkich i kalectwa. Osobiście myśląc o sobie, uważam, że dobrze spełniłem swój obowiązek względem Ojczyzny Polski.

Inżynier porucznik Henryk Ścigała
Wood Dale IL

zebrał Andrzej Sochacki, Arizona

**********

Biogram Henryka Ścigały

Henryk Czesław Ścigała ur. 17. IV. 1925 r. w Pajęczynie woj. Łódzkie inżynier mechanik. W okresie uczęszczania do gimnazjum im. Tadeusza Reytana w Baranowiczach po wkroczeniu Armii Czerwonej (17. IX. 1939) został deportowany z rodziną do karczowania lasów Południewcy w północno-wschodniej Rosji (10. II. 1940).

Uwolniony na mocy amnestii Sikorski-Majski dostał się do Junaków przy 7 Dywizji Piechoty w Kiermine (Uzbekistan). Chorego ewakuowano z wojskiem polskim na Środkowy Wschód do Persji by po wyzdrowieniu przydzielić do 12 Pułku Ułanów Podolskich i Wędrownej Szkoły 3-ciej Dywizji Strzelców Karpackich. Brał udział w kampanii włoskiej II Korpusu Polskiego.

Po wojnie początkowo osiedlił się w Penrith, Cumberland w Anglii, gdzie ożenił się (1949) z Heleną Kordygą. W 1959 roku wyemigrował do USA, pracował i studiował mechanikę W American Institute of Engineering and Technology w Chicago (1963-69). Pracował na stanowisku inżyniera w Commonwealth Edison Co (1969-93) aż do emerytury. Był prezesem: Stowarzyszenia Kombatantów Polskich w Millom (Anglia), Koła Karpatczyków w Chicago, Związku Sybiraków (będący współzałożycielem), Skarbu Narodowego. Pełnił funkcje Przewodniczącego Fundacji i Centrum II Korpusu Polskiego w Orchard Lake (koło Detroit) jak i wicekomendanta 90 Placówki Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej (SWAP) w Ameryce. Aktywnie uczestniczył w wielu uroczystościach polonijnych i amerykańskich w USA. Zgłosił się w 1989 ochotniczo do US Air Foce – Civil Air Patrol (w stopniu kapitana).

Odznaczony wielokrotnie: Polski Krzyż Walecznych, Krzyż Monte Cassino, British Star, Italy Star, Defence and War Medal (1939-45), Miecze Hallerowskie (1979 i 1989), Złoty Krzyż Zasługi od Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie (1990), Kawalerski Krzyż Polonia Restituta (1994), Krzyż Kawalerski (2000), Oficerski Order Odrodzenia Polski, Medal SWAP, Odznaka Honorowa Sybiraka i inne.

Porucznik Henryk Ścigała uniknąwszy cudem śmierci pod Piedimonte, zawsze pełnił obowiązki żołnierskie patrioty polskiego i harcerza na wzór ojca Michała Ścigały posiadającego Krzyż Virtuti Militari.

Obecnie 87 letni weteran wojenny, na emeryturze, mieszka na przedmieściach Chicago ze swoją drugą żoną Zofią Firańczuk (Magister Matematyki) z Baranowicz, która jest nieodzownym przyjacielem i dba o niego pod każdym względem.