fbpx
Historia kpt. Wojciecha Stypuły ps. Bartek

Historia kpt. Wojciecha Stypuły ps. Bartek


Był 22 lipca 1944 roku. Wojciech Stypuła ps. Bartek i jego narzeczona Izabella Jasińska ps. Marianna przedzierali się przez teren Puszczy Rudnickiej na Litwie, uciekając przed Sowietami. Po dwudniowej wędrówce zatrzymali się na odpoczynek w rejonie polany zwanej Długą Wyspą, w leśniczówce nad Wisińczą. Ranna w nogę „Marianna” zostawiła wówczas sprzęt i zeszła do rzeki. Po chwili dołączył do niej „Bartek” z informacją, że sowiecki patrol zatrzymał się w budynku leśniczówki. Kiedy jeden z żołnierzy zawołał Stypułę, padł strzał, trafiający go śmiertelnie w serce. „Marianna”, która ocknęła się kilkanaście minut później, ujrzała ciało nieżyjącego już oficera. Wkrótce aresztowana przez Sowietów, trafiła na Syberię. Do kraju powróciła dopiero w 1955 roku.

W latach 90. XX wieku podjęto pierwsze działania, mające na celu odnalezienie miejsca spoczynku Wojciecha Stypuły, w które silnie zaangażował się siostrzeniec „Bartka” – Wojciech Banaś. Po wieloetapowych przygotowaniach i próbach, prowadzonych pod kierunkiem Instytutu Pamięci Narodowej, udało się we wrześniu 2018 roku odnaleźć grób zamordowanego oficera. Jego zwłoki były pochowane w sposób opisany przez „Mariannę”, natomiast zgodność genetyczną potwierdziły badania DNA.

23 lipca 2021 roku (piątek) w Wadowicach odbędą się oficjalne uroczystości pogrzebowe kpt. Wojciecha Stypuły. Miejscem jego ostatecznego spoczynku będzie poświęcony Żołnierzom Niezłomnym „Panteon Wyklętych” na terenie cmentarza komunalnego. „Bartek” spocznie obok pozostałych bohaterów, którzy zginęli w walce o wolną i niepodległą Ojczyznę.

Wojciech Stanisław Stypuła urodził się 28 listopada 1904 roku w Tarnawie Dolnej, na terenie powiatu wadowickiego. Wychował się w rodzinie o patriotycznych tradycjach – jego pradziadek i dziadek od strony matki byli kolejno uczestnikami powstania listopadowego i styczniowego. Po ukończeniu edukacji na poziomie szkoły średniej i pomyślnym zdaniu egzaminu dojrzałości, podjął naukę w Szkole Podchorążych w Warszawie, a następnie rozpoczął praktykę w Oficerskiej Szkole Marynarki Wojennej. W wyniku zatargu z przełożonym, Stypule odmówiono uprawnień podchorążego. Zyskał je dopiero pod koniec 1930 roku, po odbyciu pełnego wymiaru służby zasadniczej.

Pragnąc być jak najbliżej morza, Wojciech Stypuła wstąpił do marynarki handlowej. Zdobył tam cenne doświadczenie oficera nawigacyjnego, pływając m.in. do Wielkiej Brytanii, Włoch i śródziemnomorskich portów Afryki. Był jedną z osób silnie zaangażowanych w przebudowę należącego do ZHP jachtu „Zawisza Czarny”, który po modernizacji był największym wówczas żaglowcem skautowym na świecie. Od 1933 roku Stypuła pełnił funkcję stałego instruktora żeglarskiego Akademickiego Związku Morskiego RP. W tym samym roku pragnął zrealizować swoje marzenie oceanicznego rejsu do Afryki i Stanów Zjednoczonych, zakończonego jednak uszkodzeniem żaglowca w wyniku gwałtownego sztormu. Jednocześnie po ukończonym kursie, podjął się pracy dziennikarskiej. Jego rozległe plany wydawnicze zostały jednak przerwane przez wybuch II wojny światowej.

Podczas wojny obronnej 1939 roku został zmobilizowany prawdopodobnie do którejś z instytucji sztabowych na terenie Warszawy, w której pozostał i od początku okupacji działał w strukturach konspiracyjnych. Był związany z pionem legalizacji żołnierzy dywersji ZWZ-AK, dokąd trafił prawdopodobnie z grupy zrzeszonej w ramach Tajnej Armii Polskiej. Co najmniej od 1943 roku był podwładnym rtm. Tomasza Zana ps. Borek, z którym znalazł się w Ekspozyturze „Start III” Komendy Głównej AK. „Starty” miały za zadanie dostarczać zaopatrzenie, a także wspierać formowanie Sił Zbrojnych RP na Kresach Wschodnich, natomiast „Start III” miał organizować kadry dla Nowogródzkiego Okręgu AK „Nów” i dla 19 Dywizji Piechoty AK. Niedługo później Wojciech Stypuła został adiutantem i oficerem do zadań specjalnych Zgrupowania Nadniemeńskiego (później 77 pp AK). W tym czasie na teren Nowogródczyzny została także przerzucona jego narzeczona Izabella Jasińska ps. Marianna w roli sanitariuszki i łączniczki.

W Zgrupowaniu Nadniemeńskim „Bartek” oficjalnie objął funkcje oficera oświatowego, de facto jednak zakres jego obowiązków służbowych dotyczył sfery „działań specjalnych”. W domenie jego służby znalazły się nie tylko akcje o charakterze bojowym, lecz także uczestnictwo w pertraktacjach z Niemcami i Sowietami. Bez względu na charakter zadania zawsze wykonywał go z dużym zaangażowaniem, kierując się głębokim przekonaniem o słuszności swojego działania. Cechowała go zarówno zdolność podejmowania szybkiej decyzji, kreatywność, jak też duża doza poczucia humoru. Prowadzone przez ppor. Stypułę pertraktacje w grudniu 1943 roku oraz w styczniu 1944 roku z przedstawicielami niemieckiego okupanta pozwoliły lokalnym polskim oddziałom leśnym na przetrwanie ciężkiego okresu zimowego na przełomie lat 1943/1944. Ponadto, przyczyniało się to do uwalniania żołnierzy AK uprzednio aresztowanych przez Niemców na skutek sowieckich denucjacji.  Uchroniło także szereg polskich wsi przed skutkami planowanych przez Niemców akcji pacyfikacyjnych. Jednak należy mocno zaakcentować, iż wynikiem niniejszych rozmów nie było zawiązanie się polsko-niemieckiej współpracy.  Ponadto, w ciągu dwóch pierwszych miesięcy 1944 roku żołnierze z 77 pp AK przeprowadzili kilka akcji dywersyjnych przeciwko Niemcom, często podszywając się pod partyzantów sowieckich. Dla Niemców, co zresztą wynikało to z ich opinii, opisywany rozejm z Polakami był „nieskuteczny i niepożyteczny”.

Podczas przygotowań i w trakcie operacji „Ostra Brama” w lipcu 1944 roku, Stypuła odpowiadał za kontakt i łączność, przekazując batalionom biorącym w niej udział rozkazy dowódcy 77 pp AK. Gdy IV batalion Czesława Zajączkowskiego ps. Ragner został otoczony przez Sowietów, to ppor. „Bartek” został wysłany w eskorcie z zadaniem skontaktowania się z mjr. Maciejem Kalenkiewiczem ps. Kotwicz, dowódcą Zgrupowania Nadniemieńskiego. Zadanie to powiodło się, pomimo że Sowieci podjęli próbę zatrzymania grupy. Mjr „Kotwicz” chciał z kolei porozumieć się z Sowietami, wysyłając ponownie „Bartka” z misją. Stypuła powrócił z informacjami zwrotnymi o aresztowaniach, samemu z trudem uchodząc przed Sowietami. Dostarczone wieści zaważyły na decyzji majora o wycofaniu oddziału „Ragnera” do Puszczy Rudnickiej. „Bartek” pozostał na miejscu, czekając na swoją narzeczoną. Kiedy ranna „Marianna” znalazła się u jego boku okazało się, że oddziały AK są otoczone przez Sowietów. Pozostali żołnierze Zgrupowania zaczęli się wycofywać. W obliczu coraz większego zagrożenia, na polecenie dowódcy, „Bartek” z „Marianną” mieli pójść inną trasą, dołączając do Zgrupowania później. Mjr „Kotwicz” liczył, że pościg podąży za głównym oddziałem. Niestety droga, którą wędrowali, pozostawała obserwowana przez patrole sowieckie…

Źródło fotografii: IPN