fbpx
Prywatne armie świata – recenzja

Prywatne armie świata – recenzja


Najemnicy istnieją niemal tak długo jak istnieje historia konfliktów zbrojnych. Dziś szwajcarskich pikinierów i zaciężne heskie pułki zastąpiły prywatne firmy i korporacje. Nową kartę w historii wojsk najemnych pisze Rosja, na usługach której walczą wagnerowcy. Zdziwicie się, Drodzy Czytelnicy, jak często to właśnie najemnicy biorą dziś udział w walkach na świecie. I co ma z tym wspólnego George Clooney. O tym opowiada Zbigniew Parafianowicz w swojej książce „Prywatne armie świata”.

Kilka miesięcy temu Rosjanie wysłali do Kijowa Grupę Wagnera, aby ci zabili ukraińskiego prezydenta, którego uważają za neonazistę. Rosjanie nie skierowali wtedy swoich sił specjalnych, jak zrobili w Afganistanie, gdy zabili Hafizullaha Amina. Wysłali grupę założoną przez Dimitra Utikina, najemnika zakochanego w Hitlerze i muzyce Wagnera, noszącego tatuaże SS, który jeszcze w 2020 r. w Afryce paradował w czapce Wehrmachtu. Ironia, prawda?

Parafianowicz bardzo zręcznie opowiada historię utworzenia Grupy Wagnera, koneksji jej założycieli i sponsorów z Kremlem i z samym Putinem. Autor książki ukazuje wagnerowców nie tylko jako bestialskich najemników, ale także jako ludzi wykorzystywanych przez rosyjski system. To jest historia, w której komedia przeplata się z dramatem. Z jednej strony widzimy wagnerowców jako bezwzględnych morderców w Donbasie czy Syrii, innym razem jako więźniów skutych przez służby Łukaszenki, ukazanych przez tamtejsze media jako degeneratów z wielkimi zapasami prezerwatyw. Nie zdradzam szczegółów. Przeczytajcie.

Autor książki uzmysławia nam, że świat korzysta coraz śmielej z pomocy prywatnych firm oferujących usługi wojskowe. Budowany jest w ten sposób, głównie przez Rosjan, model kolonializmu na miarę XXI wieku. Zakłada on udział prywatnych armii wspieranych potajemnie przez rząd w osłonie interesów oligarchów, pomoc w obalaniu nieprzychylnych rządów oraz zwalczanie prozachodnich interesów. Przypomina to czasy zimnej wojny, podczas której ścierały się wpływy Związku Sowieckiego i USA, z tą różnicą, że Rosja zaczyna do tego wykorzystywać prywatne armie zamiast angażować się bezpośrednio.

Zbigniew Parafianowicz w „Prywatnych armiach…” nie opisuje tylko udziału najemników w konfliktach w Syrii, czy w Mali. Porusza również arcyciekawy temat najemników w Ukrainie, w której wielki biznes na czele z oligarchami działał niemal identycznie jak zamożniejsi „bracia” w Rosji. Bowiem w Ukrainie rządziły (rządzą?) zasady, które niekoniecznie kojarzyć się będą z państwem prawa.

To jeden z przykładów tego, że książka Parafianowicza, w przeciwieństwie do mainstreamowych mediów pozwala spojrzeć na bieżące wydarzenia z szerszej perspektywy. W swojej książce podaje mnóstwo przykładów, przeprowadza wywiady, m.in. z polskim najemnikiem walczącym w Afganistanie. Widać u autora dziennikarską zaciętość i chęć zgłębienia tematu. Jeżeli wyżej sobie cenisz takie dziennikarstwo, Drogi Czytelniku, od przepisywanych na szybko niusów na głównych portalach internetowych, to zachęcam do sięgnięcia po „Prywatne armie świata”. Warto. Książka została wydana w 2021 roku, przez wydawnictwo WAM i ma 215 stron. Jest tam ciekawa bibliografia i atrakcyjne aneksy ze zdjęciami.

Mateusz Gawlik