fbpx

Osoby z niepełnosprawnością w czasie II wojny światowej cz. 2


Zapraszamy na drugą część podcastu o osobach z niepełnosprawnością podczas II wojny światowej. W tym odcinku, koordynatorka dostępności Muzeum AK Kasia Mazur, opowie o osobach z niepełnosprawnością ruchu, które zaangażowały się w działalność konspiracyjną, ale i nie tylko!

Działalność konspiracyjną prowadziły także osoby z niepełnosprawnością ruchu. Takich osób było bardzo wiele. Chciałbym przybliżyć sylwetki kilku z nich. Zacznę od Ireny Bobowskiej. Najbliższym znanej jako „Nenia”. Była to poetka i harcerka, która podczas II wojny światowej zaangażowała się w działalność konspiracyjną. Prowadziła aktywne życie pomimo problemów zdrowotnych. W wieku 2 lat mała Irenka poważnie się rozchorowała. Okazało się, że jest to choroba Heinego-Medina. Niestety  pozostawiła ona po sobie trwały ślad. „Nenia” mogła poruszać się jedynie za pomocą specjalnych szyn bądź wózka. Niepełnosprawność nie była dla niej przeszkodą w realizacji pasji. Jedną z nich była literatura. Irena Bobowska zainicjowała powstanie pierwszej biblioteki dla młodzieży przy Towarzystwie Czytelni Ludowych na Osiedlu Warszawskim w Poznaniu. Miało się także okazać, że w przyszłości sama będzie tworzyć własną poezję.

„Nenia”, pomimo niepełnosprawności ruchowej działała także w harcerstwie. Po tym jak ziemie polskie znalazły się pod okupacją, pragnęła zaangażować się w działalność konspiracyjną. To było szczególnie ciężkie zadanie, ponieważ mieszkała ona na terenie włączonym bezpośrednio do III Rzeszy. Obszar ten został poddany intensywnej germanizacji. Mimo grożącego jej niebezpieczeństwa Irena została konspiratorką.  Swoim współpracownikom znana była jako „Wydra”. Od listopada 1939 r. była redaktorką konspiracyjnej gazety „Pobudka”. Zajmowała się także kolportażem podziemnych materiałów. I w tym wypadku bardzo pomocny okazał się jej wózek, który był naprawdę świetną kryjówką. W następnym roku Irena Bobowska przystąpiła do podziemnego Wojska Ochotniczego Ziem Zachodnich. Do jej obowiązków należało m.in. pisanie autorskich tekstów, a także opracowywanie informacji na podstawie wiadomości uzyskanych
z zagranicznych rozgłośni

Niestety 20 czerwca 1940 r. Irena Bobowska została aresztowana przez niemiecką policję, czyli gestapo. Za konspiracyjną działalność została osadzona w poznańskim więzieniu. Ostatecznie trafiła jednak do Berlina. A tam mogła na własnej skórze przekonać się, jaki był niemiecki stosunek do osób z niepełnosprawnościami. Odebrano jej szyny i wózek. Strażniczki znęcały się nad nią. W czasie rozprawy miała jednak odwagę, by oskarżyć Niemców o okrutną politykę germanizacji realizowaną na okupowanych ziemiach polskich. W tym trudnym czasie Irena skupiła się na tworzeniu wierszy. Oto fragment jednego z nich. „(…) Bo ja się uczę największej sztuki życia: / Uśmiechać się zawsze i wszędzie / I bez rozpaczy znosić bóle, / I nie żałować tego, co przeszło, / I nie bać się tego, co będzie!”. Został on napisany przez „Nenię” w niemieckim więzieniu Fort VII w Poznaniu. Irenka pisała także listy do swoich bliskich. Na dzień przed śmiercią wysłała wiadomość, w której informowała: „Jestem w dobrym nastroju i mam nadzieję, że odwaga nie opuści mnie aż do końca. Nie będziecie potrzebowali się mnie wstydzić”. Zginęła we wrześniu 1942 r. Miała zaledwie 22 lata.

Kolejną osobą, o której chciałabym opowiedzieć jest pilot Jerzy Bajan. Na świat przyszedł w czasie, kiedy Polska była jeszcze pod zaborami. Już w wieku 17 lat włączył się jednak do walki o wolny kraj.  Został członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej. Rok później brał udział w walkach o Lwów. W wojsku służył także podczas wojny polsko-bolszewickiej. Z biegiem czasu zafascynowało go jednak lotnictwo. A zwłaszcza powietrzne akrobacje.

Jerzy Bajan rozpoczął zatem edukację w tym zakresie. Ukończył m.in. Oficerską Szkołę Lotniczą w Grudziądzu. W 1927 r. rozpoczął już służbę w 11 pułku myśliwskim w Lidzie. W międzyczasie Jerzy Bajan realizował także drugą ze swoich powietrznych pasji. Sformował Krakowską Trójkę Akrobacyjną. Zwana ona była także Trójką Bajana. Piloci wykonywali figury akrobatyczne, podczas gdy skrzydła ich samolotów były połączone parcianymi taśmami. Jerzy Bajan odnosił w tej dziedzinie duże sukcesy, np. w 1934 r. zwyciężył w Warszawie w Międzynarodowych Zawodach Samolotów Turystycznych Challenge. Stał się wówczas jednym z najpopularniejszych lotników w kraju.

Pięć lat później po raz kolejny stanął do walki o kraj. Podczas niemieckiego nalotu na Dęblin przeprowadzonym w dniu 2 września 1939 r. został ciężko ranny. Stracił wówczas władzę w lewej ręce. Pomimo wojennej pożogi, udało mu się wydostać z okupowanej Polski. Przebywał we Francji, a potem w Anglii. Pomimo niepełnosprawności był jedną z osób odpowiedzialnych za odtworzenie polskich sił powietrznych. Piloci w nich służący walczyli u boku aliantów. jerzPoczątkowo pełnił funkcje sztabowe, jednak jego marzeniem był powrót za stery samolotu. Pragnienie było tak silne, że przeszkodą nie był nawet brak władzy w ręce. Jerzy Bajan skonstruował bowiem metalowy hak mocowany skórzanym paskiem, dzięki któremu mógł operować manetką gazu. To zadziałało i w 1942 r. mógł ponownie pilotować samolot. Rozpoczął służbę w szeregach 316. Dywizjonu Myśliwskiego „Warszawskiego”. Rok później został polskim oficerem łącznikowym w sztabie dowództwa lotnictwa myśliwskiego RAF. To tak naprawdę oznaczało, że od tej pory Jerzy Bajan tak naprawdę dowodził polskim lotnictwem myśliwskim na Zachodzie. Aleksander Gabszewicz, dowódca Dywizjonu 316 wspominał: „Bajan, starszy od pozostałych pilotów o 10–15 lat, wykazał, że jest nie tylko pilotem wyczynowym, ale też niezmiernie wartościowym pilotem bojowym. (…) Był przykładem dla nas, a nie my dla niego. Jerzy Bajan latał zawsze w moim kluczu z numerem 2, jego zadaniem było ochranianie dowódcy. To był mój dowód zaufania do niego”.

W czasie II wojny światowej Jerzy Bajan odbył 28 lotów bojowych i cztery operacyjne. Po wojnie pozostał w Anglii. Był członkiem Stowarzyszenia Lotników Polskich. Stanął także na czele komisji, która utworzyła spis zestrzeleń dokonanych przez polskich lotników, tzw. listę Bajana. Współorganizował Polski Klub Szybowcowy w Lasham. Pod koniec życia cierpiał na chorobę Parkinsona, w wyniku której zmarł w 1967 r.

Inną postacią, której sylwetkę chciałabym przybliżyć jest major dyplomowany kawalerii Witold Sokolnicki. Służbę w wojsku polskim rozpoczął w latach dwudziestych. Witold Sokolnicki brał udział w walkach toczonych we wrześniu 1939 roku. Konkretnie był kwatermistrzem w Krakowskiej Brygadzie Kawalerii. O swoja Ojczyznę walczył ofiarnie. Był aż trzykrotnie ranny. Stracił nogę. Pomimo odniesionych ran, postanowił kontynuować walkę o kraj. Tym razem w podziemiu. Witold Sokolnicki został członkiem Biura Studiów Komendy Głównej AK.. W czasie okupacji przebywał w Warszawie. Był tam także w chwili wybuchu powstania warszawskiego. Pomimo niepełnosprawności wziął udział w walkach. 8 sierpnia 1944 r. trafił w ręce niemieckich okupantów. Podjął udaną próbę ucieczki. Przedostał się do Krakowa. W grodzie Kraka przebywał aż do wkroczenia wojsk sowieckich. Za swoją postawę w czasie wojny został odznaczony m.in. Krzyżem Srebrnym Orderu Wojskowego Virtuti Militari.

Witold Sokolnicki był aktywnym działaczem także po zakończeniu wojny. Został m.in. członkiem Związku Inwalidów Wojennych. Podkreślał, że niepełnosprawność nie może wpływać na wycofywanie się z życia publicznego i społecznego. Namawiał do aktywności fizycznej i uprawiania turystyki. Z jego inicjatywy w Wielkopolsce została założona pierwsza w Polsce Poradnia Rehabilitacji Zawodowej. Dzięki niemu osoby poszkodowane w czasie II wojny światowej mogły korzystać także z wczasów wypoczynkowych w ośrodku w Niwce koło Poznania.

Inną osobą, która w czasie II wojny światowej została poważnie ranna był major Maciej Kalankiewicz. W czasie walki o Polskę w 1939 r. służył najpierw w Suwalskiej Brygadzie kawalerii, a następnie w 110 pułku ułanów. Następnie został żołnierzem Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego z mjr. Henrykiem Dobrzańskim na czele. Żołnierze Ci, postanowili kontynuować walkę zbrojną nawet po ostatecznej klęsce Polski. Kalankiewicz przyjął wówczas pseudonim „Kotwicz”. Z biegiem czasu podjął jednak decyzje, że podejmie próbę przedostania się na Zachód, aby tam kontynuować walkę w odradzającym się we Francji polskim wojsku. Dotarł tam w 1940 r. Po klęsce Francji w wojnie z III Rzeszą, przedostał się na terytorium Wielkiej Brytanii. W czasie pobytu na obczyźnie został współtwórcą legendarnych „cichociemnych”. Byli to świetnie przeszkoleni żołnierze, którzy pod osłoną nocy skakali do okupowanej Polski. W ten sposób zasilano szeregi Armii Krajowej. Jednym z cichociemnych został także sam Kalankiewicz.

27 grudnia 1941 wyleciał on do Polski i oddał skok. Pomimo licznych przeszkód udało mu się przedostać do Warszawy. Tam został odznaczony Virtuti Militari. Następnie zaangażował się m.in. w działalność szkoleniową. W 1943 r. Kalankiewicz kierował akcją „Taśma wschodnia”, w ramach której przeprowadzono serię ataków na posterunki graniczne rozmieszczone na granicy Generalnego Gubernatorstwa i III Rzeszy. Następnie otrzymał on przydział do okręgu Nowogródek, gdzie m.in. mógł po raz kolejny wrócić do walki orężnej. Major Kalenkiewicz zajął się także planowaniem. Był współautorem akcji o kryptonimie „Ostra Brama”, która miała na celu wyzwolenie Wilna. Sam Kalankiewiczn nie wziął jednak w niej udziału, gdyż wcześniej został ranny w czasie walk pod Iwiem. Musiał opuścić swój oddział i odjechać do szpitala. W związku z tym, że w prawej ręce rozwinęła się gangrena, Kalankiewicz został poddany amputacji wspomnianej kończyny. Maria Danuta Wołągiewicz opowiadała:

„Na pewno musiało być to dla niego tragiczne wydarzenie. Ale się nie poddał (…) Zgłaszał się jako prelegent na kurs saperski. I uczył się strzelać z lewej ręki. Mając w tej lewej ręce pistolet, będąc wraz z dwoma nieuzbrojonymi partyzantami, rozbroił trzech uzbrojonych niemieckich żołnierzy.” Kalankiewicz znalazł się w gronie tych żołnierzy, którzy postanowili kontynuować walkę. Tym razem z Sowietami. W sierpniu 1944 r. zginął w czasie walk pod Surkontami. Miał zaledwie 38 lat.

Postawa niektórych Polaków z niepełnosprawnościami budziła podziw nie tylko wśród rodaków. Jedną z osób, których dokonania doceniono był Andrzej Kowerski. Zasłynął on nie tylko z walki na froncie, ale także z roli agenta wywiadu. Oto jego historia.

Andrzej Kowerski pochodził z okolic Zamościa. Tam też ukończył szkołę średnią. Następnie studiował rolnictwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej stracił nogę. Doszło do tego w wyniku nieszczęśliwego wypadku. W czasie jednego z polowań został przypadkowo postrzelony w nogę. Andrzej, pomimo drewnianej protezy sięgającej do wysokości kolana w momencie zagrożenia nie zrezygnował z walki o kraj. W 1939 r. był jednym z żołnierzy służących w 10 Brygadzie Kawalerii Zmotoryzowanej dowodzonej przez legendarnego płk. Stanisława Maczka. Był tam oficerem zwiadowczym. Za swoją postawę został odznaczony najwyższym polskim odznaczeniem wojskowym, czyli Virtuti Militari.

Po kapitulacji Andrzej Kowerski wraz ze swoją brygadą przedostał na Węgry, gdzie został internowany. Po dwóch dniach uciekł jednak z obozu. Następnie zaangażował się w niesienie pomocy tym Polakom, którzy chcieli uciec z węgierskich obozów internowania. I robił to genialnie. Podobno nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Gdy złapała go policja uniknął kłopotów dzięki… niepełnosprawności. Andrzej Kowerski pokazał wówczas funkcjonariuszom swoją protezę. Następnie stwierdził, że już nie powinni mieć oni wątpliwości, że oskarżenia wobec jego osoby muszą być nieporozumieniem. To poskutkowało. Po wypuszczeniu na wolność Andrzej pozostał na terytorium Węgier. Pewnego dnia w jednej z winiarni poznał wyjątkową osobę, kobietę swojego życia, Krystynę Skarbek. Jest ona uznawana za jedną z najbardziej znanych polskich agentek wywiadu. Pracowała ona na rzecz Wielkiej Brytanii. Wkrótce połączyło ich gorące uczucie i wspólna praca. Bowiem to właśnie za sprawą Krystyny Skarbek, Andrzej Kowerski został współpracownikiem brytyjskiej Tajnej Służby Wywiadowczej i Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE). Od tej pory znany był jako Andrew Kennedy.

Jego praca była pełna niebezpieczeństw. Kowerski dwukrotnie został aresztowany, ale za każdym razem udało mu się wyjść cało z opresji. Zajmował się on m.in. transportowaniem polskich i czeskich pilotów na teren Jugosławii. Cały ten proceder był nielegalny. Andrzej wyjeżdżał po południu w okolice granicy, po czym tej samej nocy pokonywał trasę do Jugosławii. Niejednokrotnie musiał przebywać pieszo wiele kilometrów. Ten wyczerpujący styl życia wpłynął na jego zdrowie. Jego noga ropiała i była w fatalnym stanie, a bóle, nawet dla tak twardej osoby jak on były trudne do zniesienia. Mimo to nie porzucił swojej tajnej misji.

Na prośbę Brytyjczyków wraz ze współpracownikami zajmował się również obserwacją ruchu na Dunaju. Tą rzeką transportowano bowiem m.in. dostawy dla III Rzeszy. Pewnego razu tajni obserwatorzy postanowili zrobić coś więcej. Podjęli próbę podłożenia ładunków wybuchowych pod barki z paliwem płynącym do Austrii. Zgodnie z planem Andrzej z kolegą mieli podpłynąć wpław do barek i przymocować do nich miny. Miały one aktywować się po kilkunastu godzinach tak, żeby do eksplozji doszło już w granicach III Rzeszy. Andrzej zdjął protezę po czym wraz ze współwykonawcą akcji zanurzył się w Dunaju. Sabotażyści podłożyli ładunki. Byli przemarznięci, ale opłaciło się! Kilkanaście godzin później bomby eksplodowały. Zaskoczeni brawurową akcją Niemcy wszystkie barki płynące po Dunaju, zaczęli wyposażać w oświetlenie.

Andrzej i Krystyna prowadzili intensywną, a także skuteczną działalność wywiadowczą. Zdobywali ogromne ilości informacji. Jednak pewnego dnia nad ranem do ich mieszkania przyszli nazistowscy funkcjonariusze. Andrzej i Krystyna zostali zatrzymani. Rozpoczęły się przesłuchania. Na szczęście Krystyna zachowała zimną krew. I w czasie jednego z przesłuchań… przegryzła sobie język. Kiedy polała się z niego krew, Krystyna zaczęła symulować atak krwistego kaszlu. To był jeden z objawów zaraźliwej gruźlicy. Przestraszeni policjanci przerwali przesłuchanie i wezwali lekarza. Ten po wykonaniu zdjęcia płuc stwierdził, że kobieta ma taką gruźlicę, że jest umierająca. W rzeczywistości, Krystyna była zdrowa, zaś zmiany w jej płucach spowodowane były tym, że pracowała niegdyś
w warszawskim salonie Fiata. Tam miała nieustanny kontakt m.in. ze spalinami. To pozostawiło niegroźne, ale dobrze widoczne cienie na płucach. Krystyna i Andrzej zostali wypuszczeni na wolność. Z Węgier musieli jednak uciekać. Andrzej otrzymał brytyjski paszport na nazwisko Andrew Kennedy. Przez pewien czas przebywał w Egipcie. Jego cel był już jednak inny.

Chciał przedostać się do okupowanej Polski. Droga do niej wiodła przez Wielką Brytanię. Tam szkolenia przechodzili wspomniani już cichociemni. Najpierw czekała go jednak operacja i nowa proteza. Pomimo licznych trudności, Andrzej Kowerski uparł się, że chce ukończyć kurs spadochronowy i oddać skok do kraju. Wiele osób uważało ten pomysł, za całkowicie nierealny. Jak to możliwe żeby skoczyć ze spadochronem nie mając jednej z nóg? Tego nikt jeszcze nie dokonał! Jednak udało się! Pierwszy skok Andrzeja Kowerskiego stał się prawdziwą sensacją. Madeleine Masson tak relacjonuje debiut Kowerskiego: „Pierwszy skok Andrzeja zgromadził imponującą widownię. Podwojono wszystkie środki bezpieczeństwa: zjawiły się dwie karetki Czerwonego Krzyża i dwie dodatkowe do pozbierania szczątków. Andrzej skoczył pierwszy i kiedy wszyscy go dopadli, spokojnie zwijał spadochron. Uspokoił ich machnięciem dłoni, popędzili wiec do skoczka numer trzy, który złamał obojczyk, a potem numer pięć, który skręcił nogę w kostce”. Nawet starsi już generałowie Davis i Armstrong, widząc, że „jednonogi”, świetnie sobie radzi, przełamali swoje opory i nauczyli się skakać. Andrzej Kowerski ukończył też kurs oficerów łącznikowych. Następnie znalazł się we Włoszech, skąd miał nadzieję, ostatecznie zostanie zrzucony do okupowanej Polski. Tak się jednak nigdy nie stało.

Wojna skończyła się. Andrzej Kowerski został za granicą. Po wojnie zaangażował się w poszukiwania nazistowskich zbrodniarzy. Prawdziwym ciosem była dla niego niespodziewana śmierć Krystyny Skarbek. W 1952 r. została ona zamordowana w jednym z londyńskich hoteli. Andrzej Kowerski zmarł w 1988 r.

Jak już wspomniałam, niemieccy okupanci, byli przekonani, że osoby z niepełnosprawnościami nie są w stanie zaangażować się w działalność konspiracyjną. To było z ich strony bardzo dużym błędem. Często ich niesprawiedliwe osądy były świetnie wykorzystywane przez żołnierzy podziemia, którzy mieli okazję do tego, aby ulepszyć swoją tajną działalność.

Na zakończenie chciałabym podać przykład osoby, która świetnie te niemieckie uprzedzenia umiała wykorzystać. Był to Stefan Rowecki ps. Grot – jeden z najbardziej znanych i zasłużonych dowódców polskiego podziemia. Ze względów bezpieczeństwa musiał być mistrzem kamuflażu. Był bowiem jednym z najbardziej poszukiwanych przez okupantów mieszkańców Warszawy. Udawał m.in., że ma problem z poruszaniem się. Spacerując podpierał się zatem laską albo parasolem – oba przedmioty były wydrążone, dzięki czemu powstawała idealna skrytka na konspiracyjne papiery. Jak w jednym z wywiadów wspominała jego córka Irena:

„Ojciec (…) . Zmienił też swój wygląd i ruchy. Nosił okulary, czuprynę, wąsy i laskę, z której po uruchomieniu sprężyny wysuwał się nóż. Spotkałam go często w kawiarni. Spacerowaliśmy czasem, było zabawnie. Pewnego razu szłam z ojcem i spotkałam koleżankę- córkę pułkownika, która powiedziała mi, że jej ojciec jest w obozie i zapytała mnie co się dzieje
z moim ojcem… Odpowiedziałam, że nie mam pojęcia”.

W czasie spotkania z historią miałam przyjemność przybliżenia sylwetek wyjątkowych  osób, które w fantastyczny sposób potrafiły przekraczać własne słabości. I to w ekstremalnie trudnym czasie. Dziękuję za uwagę.

Fot. Kpt. Jerzy Bajan (z lewej) przy drugim prototypie samolotu PZL P.11, domena publiczna.

 

Bibliografia:

Marcin Garbat, Historia niepełnosprawności. Geneza i rozwój rehabilitacji, pomocy technicznych oraz wsparcia osób z niepełnosprawnościami, Novae Res, Gdynia, 2015.

Lista mocy 100. Edycja specjalna. 100 wyjątkowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością działających w latach 1918- 2018, Integracja, 2018.

Jerzy Ślaski, Polska walcząca, Instytut Wydawniczy Pax Warszawa, 1990.

Wielka księga Armii Krajowej, Znak Horyzont, Kraków 2015.

Patrycja Bukalska, Pluton Głuchoniemych, Tygodnik Powszechny, 10.08.2008.

Marzena Gursztyn, Agent bez nogi, Przewodnik Katolicki nr 16, 2017 r.

 

Wywiad z córką gen. Grota Ireną Rowecką-Mielczarską,

https://wpolityce.pl/historia/453000-wywiad-z-corka-gen-grota-roweckiego