fbpx
Akcja Stamm

Akcja Stamm


6 maja 1944 r. oddział dyspozycyjny „Pegaz” Kedywu Komendy Głównej AK dokonał w Warszawie nieudanego zamachu przy Al. Szucha na SS-Sturmbannfuehrera Waltera Stamma, szefa warszawskiego gestapo i zastępcę komendanta Policji Bezpieczeństwa i SD Dystryktu Warszawskiego.

Przeprowadzenie akcji zostało poprzedzone rozpoznaniem, za które odpowiedzialny był Zygmunt Kaczyński ps. „Wesoły”. Jako pracownik firmy „E.Wedel”, miał dostęp do miejsc trudno dostępnych, jak siedziba Gestapo przy al. Szucha. Dzięki przekazywanym przez niego informacjom udało się wcześniej przeprowadzić akcję „Meksyk II”, czy zamach na Edwarda Langego. Dzięki jego staraniom, konspiracja dysponowała zdjęciem Waltera Stamma oraz mogła reagować na zmieniającą się sytuację. Warunki w jakich planowano wykonać akcję, były niezwykle trudne. Szef warszawskiego gestapo mieszkał przy al. Szucha 16, nieopodal miejsca swojej pracy, co w połączeniu ze zwiększeniem niemieckiej ochrony po zamachu na Franza Kutscherę, stanowiło niebezpieczne połączenie. Realizację tego ryzykownego zadania przekazano członkom oddziału „Pegaz”.  Plan Stanisława Jastrzębskiego ps. „Kopeć” zakładał atak około godziny 13, gdyż wtedy Stamm miał w zwyczaju wracać do domu na obiad. Choroba SS–Sturmbannführera, wiadomość o jego szykowanym wyjeździe z Warszawy oraz rana „Kopcia”, wymusiły jednak zmianę tej koncepcji. Zadanie opracowania i wdrożenia nowego planu otrzymał pchor. Kazimierz Kardaś ps. „Okran”, który miał już doświadczenie w tego typu akcjach, m.in. wykonał wyrok na Erneście Weffelsie, komendancie oddziału kobiecego Pawiaka. Według nowej koncepcji, egzekutorzy mieli przedostać się do domu Waltera Stamma, pod pretekstem dostarczenia korespondencji od znajomego wiedeńskiego doktora. 6 maja, około godziny 12, do domu przy al. Szucha 16, podeszła para konspiratorów: „Orkan” oraz Stefan Królikowski ps. „Hipek”. Wartownik zatrzymał ich, nie chcąc wpuścić bez okazania dokumentów. Podczas pełnego napięcia oczekiwania wywiązała się strzelanina, która wzmogła się przez szybką reakcję zarówno przebywających w pobliżu Niemców, jak i reszty oddziału „Orkana”. Zarówno Kazimierzowi Kardasiowi, jak i Stefanowi Królikowskiemu udało się wycofać, lecz w przeciągu kilku dni zmarli w wyniku odniesionych ran. Oprócz nich AK straciła jeszcze sześciu ludzi:  pchor. Kazimierza Urbańskiego ps. „Sławomir” – dowódcę plutonu w II kompanii batalionu „Pegaz”’; kpr. pchor. Jerzego Szadkowskiego ps. „Nałęcz” – jego zastępcę; Stefana Santarka ps. „Kajtek”; Jerzego Kozłowskiego ps. „Kastor”; Jerzego Sarnowskiego ps. „Polluks” oraz Henryka Adamczyka ps. „Nemo”. Po wojnie w wyniku ran poniesionych w tej akcji zmarł również pchor. Bronisław Hellwig ps. „Bruno”. Wyrok nie został wykonany, a Walter Stamm przeżył wojnę i do końca swojego życia mieszkał na terenie RFN.

Wokół akcji „Stamm”,  krąży wiele kontrowersji, zarówno jeśli chodzi o jej przygotowanie, jak i przebieg, co związane jest niewątpliwie z negatywnym efektem końcowym. Tak w swojej pracy podsumował je Jerzy Ślaski w książce „Polska Walcząca”:

Zginęli najdzielniejsi, niemal sami podchorążowie, młodzi, lecz mający za sobą udział w wielu głośnych akcjach bojowych. Nie tylko dla całego „Pegaza”, lecz również dla kierownictwa Szarych Szeregów akcja ta, szaleńczo ryzykowna, o znikomych szansach sukcesu, stała się bolesnym szokiem. Ogólnie bowiem wiedziano, że zarówno dowódca, jak i wszyscy uczestnicy szli na nią bez wiary w jej powodzenie, niechętnie, świadomi tego, że tylko nieliczni z niej powrócą. Byli jednak żołnierzami, więc rozkaz wykonali.