Zapraszamy od 10 do 17 z wyjątkiem poniedziałków

Wystawa "Poeci Podziemia" w Muzeum AK. Rozmowa z autorką ekspozycji

"Łączyło ich pragnienie wolności. Ich hasłem była wolna, niepodległa Polska. I to jest węzeł, który łączył najmocniej, przy wszystkich dzielących ich różnicach" - mówi Maria Dorota Pieńkowska z Muzeum Literatury w Warszawie, która przygotowała wystawę "Poeci Podziemia. Słowo i czyn".

Skąd wziął się pomysł, by na dużej ekspozycji ukazać poetów zaangażowanych w działalność konspiracyjną podczas II wojny światowej?

Z inicjatywą taką wyszedł dyrektor Muzeum AK dr Jarosław Szarek. Pierwotnie dyrektor poprosił o powtórzenie wystawy "Sztuka i Naród" pokazywanej w warszawskim Muzeum Literatury w 2014 roku, której byłam autorką. Niestety, elementy tej ekspozycji już nie istnieją, więc powtórzenie jej w takiej samej formie było niemożliwe. W naszych rozmowach doszliśmy jednak do wniosku, że warto byłoby rozszerzyć zakres tematyczny tamtej wystawy i dodać do niej nowe postacie, np. innych poetów związanych z Powstaniem Warszawskim, którego 80. rocznicę obchodzimy w tym roku. Ale nie tylko tych warszawskich. Bo byli przecież także poeci krakowscy, lubelscy, lwowscy. Tak od słowa do słowa rozszerzał się nam katalog sylwetek, które miałyby zostać zaprezentowane na wystawie. W ten sposób powstał zarys zupełnie nowej ekspozycji zatytułowanej "Poeci Podziemia".

Jaki był klucz doboru postaci? Czym się Pani kierowała wybierając bohaterów nowej wystawy?

Wybór był konieczny, bo gdybyśmy chcieli pokazać wszystkich walczących podczas okupacji poetów zabrakłoby nam miejsca. Tych pominiętych zostawiamy na przyszłość, być może ktoś będzie chciał ich przypomnieć. Przy doborze starałam się łączyć różnorodne kryteria, np. pokoleniowe, artystyczne, geograficzne. Podstawą był korpus najwybitniejszych poetów Polski Walczącej, których koniecznie trzeba było pokazać. Mam tu na myśli Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, poetów "Sztuki i Narodu", a więc Andrzeja Trzebińskiego, Tadeusza Gajcego, Wacława Bojarskiego, Zdzisława Stroińskiego i Wojciecha Mencla, a także Krystynę Krahelską i Juliusza Krzyżewskiego. Druga grupa to poeci konspiracji krakowskiej: Jerzy Szewczyk i Eugeniusz Kolanko. Grupa trzecia to kronikarze walk Powstania Warszawskiego: Józef Szczepański i Zbigniew Chałko. Wreszcie poetki, trzy zapowiadające się talenty: Ewa Pohoska z Warszawy, Grażyna Chrostowska z Lublina oraz najmłodsza poetka Polski Walczącej, Teresa Bogusławska. Osobną grupę tworzą poeci, którzy przeżyli wojnę: Zbigniew Herbert, Janusz Krasiński i Stanisław Baliński. Herbert to świadek mówiący w imieniu poetów Polski Walczącej; sam też, jak wspominał, był zaangażowany w działalność konspiracyjną. Z kolei Janusz Krasiński, harcerz Szarych Szeregów, był więźniem obozów hitlerowskich i stalinowskich kazamatów. Do końca życia dawał świadectwo swoich przeżyć, przede wszystkim w pięciotomowym, autobiograficznym cyklu powieściowym, będącym zapisem jego doświadczeń nie tylko więziennych. Krasiński znany jest przede wszystkim jako dramatopisarz, autor "Czapy", ale ta jego prozatorska pentalogia, świetnie napisana, pozostaje jednak w cieniu. Idźmy dalej: Stanisław Baliński to reprezentant środowiska skamandrytów, z którymi tak ostro polemizowali twórcy "Sztuki i Narodu", autor przejmującego wiersza "Polska podziemna". Reszta jego twórczości jest zapomniana, ale ten wiersz pozostaje żywy. Wojnę przeżył także wspomniany Zbigniew Chałko, dziś już zupełnie zapomniany. Można było przedstawić znacznie częściej przywoływanego Zbigniewa Jasińskiego, autora wiersza "Żądamy amunicji", który także przeżył i zmarł na emigracji. Wybrałam jednak Chałkę, bo jest mniej znany, a równie znakomity. No i przeszedł wspaniały szlak bojowy od Powstania Warszawskiego do II Korpusu Polskiego; kawaler Orderu Virtuti Militari. Warto o nim opowiedzieć.

Większość z bohaterów ekspozycji należała mniej więcej do jednego pokolenia, urodzili się w latach 1919-1923. Ale kilkoro jest starszych, których trudno zaliczyć do generacji młodych poetów czasu wojny. Skąd ich obecność?

Żeby poszerzyć perspektywę dołączyłam także poetów starszego pokolenia. Władysław Sebyła urodzony w 1902 roku, świetny poeta przywołuje rzeczywistość zbrodni katyńskiej (został zamordowany pod Charkowem). Z kolei Zygmunt Jan Rumel, rocznik 1915, przywołuje męczeństwo Wołynia. Wreszcie Witold Pilecki, rocznik 1901, to reprezentant żołnierzy wyklętych. Nie wszyscy wiedzą, że był on także artystą, poetą i malarzem. Żołnierzem wyklętym był także Jerzy Kozarzewski, ale wybór padł jednak na Witolda Pileckiego, który ma w sobie szczególną moc i jest dzisiaj postacią już legendarną. A wracając do kryteriów wyboru. Chodziło mi o uruchomienie kilku perspektyw, żeby spojrzenie na temat było wielorakie. Wszyscy ci poeci na różne sposoby i różnymi sposobami mówili o wolności. I to właściwie jest główne przesłanie tej wystawy.

A co z innymi? Tymi, którzy nie znaleźli się wśród wybranych na ekspozycję?

Chodziło o to, by pokazać ten podstawowy korpus najwybitniejszych, o którym wspomniałam. Po przemyśleniach dodani zostali następnie poeci krakowscy - konspiracja krakowska była także intensywna. Reprezentantami tych wszystkich konspiratorów krakowskich są Jerzy Szewczyk i Eugeniusz Kolanko. Nie można było zanadto rozszerzać grona poetów warszawskich, bo ono i tak jest bardzo rozbudowane. A przecież można było tu dodać Józefę Radzymińską, Stanisława Kowalczyka, Annę Świrszczyńską czy Romana Bratnego. Jeżeli chodzi o starszych to przecież także Kornel Makuszyński był podczas powstania w Warszawie i pisał wiersze pod pseudonimem "Stary kapral". Można było także wspomnieć Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego, porucznika "Goliarda", autora znanego wiersza "Warszawskie dzieci" i wielu innych... Z emigracyjnych poetów identyfikujących się z powstańczą walką i późniejszym protestem przeciw komunistycznej rzeczywistości wymienić trzeba Kazimierza Wierzyńskiego i Jana Lechonia. Wybraliśmy Stanisława Balińskiego ze względu na wspomniany wiersz "Polska podziemna", który związany jest z tytułem wystawy. Dla mnie bardzo ważną i piękną postacią jest Jan Romocki "Bonawentura" i jego "Modlitwa". Te wybory były bardzo trudne. Zawsze jest przykro, gdy trzeba kogoś wyeliminować, bo nie sposób pokazać wszystkich. Zostaje pole dla kogoś, kto być może będzie chciał zrobić drugą, uzupełnioną wersję opowieści o poetach Polski Walczącej.

Prezentowanych poetów wiele dzieliło: pochodzenie, podejście do życia, poglądy polityczne. Niektórzy związani byli ze obozem narodowym, jak Trzebiński, inni ze Stronnictwem Ludowym jak Rumel, jeszcze inni z socjalizmem jak Baczyński. A co ich łączyło?

Łączyło ich pragnienie wolności. Ich hasłem była wolna, niepodległa Polska. I to jest węzeł, który łączył najmocniej, przy wszystkich dzielących ich różnicach. Mam nadzieję, że to będzie łatwe do odczytania. To nie jest wystawa historyczna. To jest wystawa poetycka, wystawa, która ma mieć wymiar artystyczny. Biogramy są krótkie, opracowane hasłowo, tak aby były mniej więcej tej samej długości i mieściły się na planszach. Szczegóły życiorysów można doczytać w literaturze przedmiotu. Właściwie chodzi o to, żebyśmy przejrzeli się w lustrze ich słów i zobaczyli, czy one jeszcze w nas rezonują. Czy jeszcze są dla nas żywe i aktualne. Żebyśmy spojrzeli w ich oczy. Rozwiązania scenograficzne ekspozycji są tak pomyślane, żeby ta myśl sama się zwiedzającemu nasuwała.

Czy wiemy jaki był odbiór tworzonej w podziemiu poezji? Czy wiersze docierały do szerokiego grona czytelników czy raczej krąg odbiorców z powodów oczywistych był niewielki?

Ruch intelektualny w czasie okupacji był niezwykle ożywiony. W samej Warszawie było około 130 pism wydawanych podczas powstania. Miałam jeszcze okazję rozmawiać z siostrą Andrzeja Trzebińskiego, która była kolporterką "Sztuki i Narodu"(wywiad z nią ukazał się w katalogu wystawy prezentowanej dziesięć lat temu w Muzeum Literatury). "Magdalena" (pseudonim Zofii Trzebińskiej) rozprowadzała pismo do różnych mieszkań. Cała elita intelektualna Warszawy czytała "Sztukę i Naród". Również w Krakowie ukazywało się wiele pism konspiracyjnych. Trzeba powiedzieć o pismach satyrycznych, które podtrzymywały ducha i nie pozwalały na zupełną rozpacz. Umożliwiały złapanie dystansu wobec okrucieństwa wojny. Takie wydawnictwa też pokazujemy na wystawie. Dodajmy jeszcze, że wydawanie podziemnego pisma wiązało się z ogromnym ryzykiem. Aresztowanie oznaczało pewny wyrok śmierci. Wszyscy redaktorzy "Sztuki i Narodu" zginęli. Większość bohaterów naszej wystawy zginęła.

A co możemy powiedzieć o poziomie artystycznym tej poezji? Czy jej zaangażowanie ideowe nie odbiło się na jakości?

Wartość artystyczna jest różnorodna. Mamy poetów niepodważalnie znakomitych, jak Baczyński i Gajcy, mamy poetów początkujących, mamy także autorów piosenek żołnierskich i kronikarzy powstańczej rzeczywistości, np. Józefa Szczepańskiego. A zatem wartość artystyczna jest rozmaita - od najwybitniejszych, po próby literackie. Na przykład Teresa Bogusławska - piętnastoletnia znakomita poetka, talent zatrzymany na progu. Wiele wierszy, zwłaszcza tych najwybitniejszych twórców, nawiązuje do romantyzmu, zwłaszcza do Juliusza Słowackiego i Cypriana Kamila Norwida. Są również nawiązania do Drugiej Awangardy. Na przykład Stroiński i jego liryki prozą to jest poetyka awangardowa. Z kolei Gajcy nasuwa skojarzenia z Józefem Czechowiczem. No i wreszcie groteska, która ocala i tworzy pewien dystans wobec tej grozy, w której ci wszyscy młodzi ludzie byli zanurzeni. Groteska uprawiana zwłaszcza przez poetów "Sztuki i Narodu": Trzebińskiego, Bojarskiego, Gajcego. Z kolei Stanisław Baliński, jeden ze starszych, ten, z którym polemizowali młodsi poeci, nawiązywał w jakimś sensie do romantyzmu i to go łączy z młodszymi o ponad dwadzieścia lat Baczyńskim i Gajcym. Co jeszcze ich wyróżnia? W wierszach poetów podziemia bardzo ważne są kategorie etyczne i historiozoficzne. Jak pisał Bohdan Urbankowski w książce "Oparci o śmierć", ta poezja jest tworzoną na żywo mitologią opartą na autentycznych wydarzeniach. Tak można o tych wierszach powiedzieć. One są bardzo różnorodne, są w nich różne poetyki. Ale nie jest tak, że zaangażowanie odbiło się na jakości tej poezji. To dzisiaj wierszom brakuje zaangażowania ideowego, którego nie należy mylić z ideologią. Niekiedy przez to właśnie nie mają siły oddziaływania. Dominuje taki, jak pisał Herbert, nieznośny solipsyzm współczesnych autorów, którzy są skupieni na sobie i swoich często wyimaginowanych problemach. Tymczasem u bohaterów naszej wystawy było wręcz przeciwnie: zaangażowanie pogłębiało wymiar tej poezji. Zresztą wszyscy najwięksi nasi twórcy byli zaangażowani ideowo. W ideę wolności i niepodległości tworzyli wszak wszyscy wielcy romantycy od Mickiewicza począwszy.

Czy gdyby nie śmierć, któryś z tych młodych poetów miałby szansę na zdobycie literackiej sławy?

Dla mnie jest oczywiste, że najwybitniejsi z nich to byli genialni poeci, a ich twórczość była skończona. Twórczość Baczyńskiego jest po prostu doskonała. Już w tej postaci, jaką otrzymaliśmy jest doskonała i świadczy o geniuszu. Później na pewno by się rozwijała, ale już wtedy była wystarczająco dobra, żeby mówić o nim jako o genialnym poecie. Dotyczy to w równym stopniu mniej - używając współczesnego słowa - wylansowanego Tadeusza Gajcego, który jest absolutnie wybitnym poetą i mało kto ze współczesnych może mu dorównać. Nawiązywał do niego w swojej twórczości Zbigniew Herbert. Inną sprawą jest kwestia, czy gdyby przeżyli wojnę, żyliby dalej. Myślę, że raczej nie. Na przykład po Krzysztofa Kamila Baczyńskiego przyszli po wojnie panowie z Urzędu Bezpieczeństwa, żeby go aresztować, bo nie wiedzieli, że zginął 4 sierpnia 1944 roku.

Na wystawie można obejrzeć unikatowe eksponaty: rękopisy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, dokumenty wydobyte podczas ekshumacji Tadeusza Gajcego, tomiki poezji wydane podczas okupacji. Skąd pochodzą i czy łatwo było je zgromadzić?

Archiwalia pochodzą przede wszystkim z Muzeum Literatury, które jest partnerem krakowskiej wystawy, ale mamy także wypożyczenia z Archiwum Akt Nowych w Warszawie, Muzeum Powstania Warszawskiego, Instytutu Pamięci Narodowej, Biblioteki Jagiellońskiej, Biblioteki Sejmowej, a także od osób prywatnych: prof. Jerzego Jarowieckiego, Barbary Krasińskiej, Małgorzaty Czeley-Wieczorkiewicz, Marii Mężnickiej. Nad wypożyczeniami czuwali kuratorzy wystawy: Małgorzata Wichowska i Piotr Makuła. Na wystawie "Sztuka i Naród" pokazywałam pierścionek zrobiony z kuli, która raniła Wacława Bojarskiego. Pierścionek ten nosiła do końca życia Natalia Bojarska, jego żona. Tak się złożyło, że poznałam jej synową, do której ten pierścionek należał. I ten szczególny eksponat zaprezentujemy także w Krakowie.

Kto powinien zobaczyć wystawę "Poeci Podziemia"? Do kogo właściwie jest skierowana?

Do wszystkich. Dobra wystawa ma to do siebie, że musi być skrótem i jednocześnie całością. Jednym z jej elementów są nagrane głosy, będące nawiązaniem do wiersza Gajcego "Słuchaj tych głosów". Mają one tworzyć kakofonię, a jednocześnie wrażenie, że znajdujemy się w środku tej konspiracji. Jeżeli to zadziała, będziemy usatysfakcjonowani. Bo chodzi o efekt poruszenia widza. Nie o ilość informacji, ale o wzruszenie i próbę odnalezienia się w słowach naszych bohaterów. Mam nadzieję, że projekt ekspozycji, nad którym czuwała Anna Nowak-Kacprzak, pozwoli na taki właśnie odbiór.

Rozmawiał: Paweł Stachnik

Zmień ustawienia cookies