
Urodził się w 1902 r. wsi Skalskie pod Olkuszem. Podczas I wojny światowej należał do Polskiej Organizacji Wojskowej. W czasie wojny polsko-bolszewickiej walczył jako ochotnik w 11. Pułku Piechoty. Studiował na Politechnice Warszawskiej na kierunku elektrycznym i lotniczym oraz na Wydziale Leśnym w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, jednak z powodów finansowych musiał przerwać naukę.
Na studiach politechnicznych zainteresował się lataniem. Należał do Sekcji Lotniczej Koła Mechaników Studentów PW. Jako kierownik warsztatów studenckich uczestniczył w konstruowaniu wszystkich samolotów sportowych, jakie powstały w tej Sekcji. Współpracował z kolegami: Stanisławem Rogalskim, Stanisławem Wigurą i Jerzym Drzewieckim, którzy później zaprojektowali słynny samolot RWD. Na podstawie pracy we wspomnianej Sekcji Lotniczej przyznano mu tzw. półdyplom i tytuł inżyniera.
W 1929 r. Kocjan ukończył kurs pilotażu, a już rok później zdobył drugą nagrodę na Zawodach Młodych Pilotów (nagrody pierwszej nie przyznano). Oblatywał samoloty RWD-2 i RWD-7 razem z Franciszkiem Żwirką i Jerzym Drzewieckim, bijąc na nich rekordy wysokościowe. I tak 16 października 1929 r. Żwirko i Kocjan na samolocie RWD-2 osiągnęli pułap 4004 m. Był to pierwszy w historii polskiego lotnictwa rekord uznany przez międzynarodową federację FAI. Dwa lata później Kocjan i Drzewiecki pobili rekord wysokości wznosząc się jeszcze wyżej - na 6023 m.
W 1931 r. skonstruował swój pierwszy szybowiec szkolny "Czajka", który budowano potem seryjnie w kilku odmianach. W 1932 objął stanowisko głównego konstruktora Warsztatów Szybowcowych na Polu Mokotowskim w Warszawie.
Stworzył tam wiele świetnych szybowców: szkolny "Wrona", treningowo-wyczynowy "Komar", treningowy "Sroka", akrobacyjny "Sokół" oraz najbardziej znany - akrobacyjny "Orlik". Jego wersja oznaczona jako "Orlik 2" zajęła drugie miejsce w konkursie na szybowiec Letnich Igrzysk Olimpijskich 1940 r. planowanych w Helsinkach. Na zmodyfikowanym "Orliku 2" w latach 1948-1949 z sukcesami latał i ustanowił światowy rekord wysokości (9600 m) znany amerykański szybownik Paul McCready. W 1937 r. Kocjan zaprojektował pierwszy polski motoszybowiec "Bąk".
Konstrukcje Kocjana były podstawowymi modelami polskiego szkolnictwa szybowcowego przed 1939 r. Na 1400 szybowców powstałych w Polsce w okresie międzywojennym 700 było konstrukcji Warsztatów Kocjana. Cieszyły się też popularnością za granicą. Na licencji budowano je w siedmiu krajach (m.in. w Estonii, Finlandii, Jugosławii, Bułgarii i Palestynie), a używano w dwunastu. Na jego szybowcach pobito 44 krajowe i międzynarodowe rekordy w kilku kategoriach. Za swoją działalność konstruktorską Antoni Kocjan został w 1933 r. odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi.
Po wybuchu wojny nasz bohater szybko zaangażował się w konspirację. Już od jesieni 1939 r. należał do organizacji "Muszkieterzy" pracującej dla wywiadu brytyjskiego.
19 września 1940 r. Niemcy zatrzymali go przypadkowo w ulicznej łapance w Warszawie, po której trafił do obozu Auschwitz. W tym samym transporcie wywieziono także Witolda Pileckiego i Władysława Bartoszewskiego. Z obozu Kocjan został zwolniony po 10 miesiącach, w lipcu 1941 r., dzięki staraniom warszawskich znajomych pracujących w niemieckich warsztatach samochodowych Techno-Service.
Na wolności szybko wrócił do konspiracji. Od września 1941 r. działał w ZWZ, a potem AK. Używał pseudonimu "Michał". Zajmował się organizowaniem podziemnej produkcji broni. Posługując się fałszywymi dokumentami zamawiał w niemieckich warsztatach części broni dla AK, produkował granaty zaczepne, wytwarzał elementy do pistoletów i naprawiał je. W piwnicach jego zniszczonych w 1939 r. warsztatów szybowcowych działała drukarnia W-4 Tajnych Wojskowych Zakładów Wydawniczych, którą zresztą współorganizował.
Dowództwo AK mianowało go kierownikiem Referatu Lotniczego w Biurze Studiów Wywiadu Przemysłowego Oddziału II Komendy Głównej. Pracował tam nad programem rozwoju polskiego przemysłu lotniczego po wojnie. Zajmował się też ustalaniem położenia niemieckich fabryk produkujących dla lotnictwa. Przygotował wiele szczegółowych raportów dla wywiadu przemysłowego AK. Gdy zaczęły do niego docierać meldunki o niemieckich "torpedach powietrznych", postanowił zdobyć szczegółowsze informacje. W tym celu wywiad AK rozpoznał niemiecki ośrodek badań rakietowych w Peenemünde na wyspie Uznam koło Świnoujścia, gdzie testowano bomby latające V-1 i rakiety V-2. Informacje te zostały przekazane Brytyjczykom, którzy nie mieli pojęcia o szykowanej przez Niemców nowej broni.
Dzięki temu w sierpniu 1943 r. brytyjskie lotnictwo zbombardowało ośrodek w dużym stopniu obracając go w ruinę. Niemiecki program budowy "broni V" został opóźniony o rok, co na pewno miało wpływ na przebieg wojny. Kocjana awansowano na podporucznika.
Pod koniec maja 1944 r. Armia Krajowa zdobyła całą rakietę V-2, która wystrzelona z poligonu Blizna koło Dębicy spadła na podmokły teren nad Bugiem w okolicy wsi Sarnaki i tam została przejęta przez partyzantów. Eksperci z Referatu Lotniczego inż. Kocjana zdemontowali najważniejsze elementy i opisali je w raporcie dla Brytyjczyków.
Części V-2 i przygotowane analizy miały zostać dostarczone do Londynu w ramach operacji "Most III". Pod koniec lipca 1944 r. koło wsi Wał-Ruda w pobliżu Tarnowa wylądował samolot z 267. Dywizjonu RAF. Załadowano do niego elementy zdobytej rakiety. Razem z nimi do Londynu lecieć miał Antoni Kocjan.
Nie zdążył. 1 czerwca Gestapo trafiło na tajną drukarnię w jego warsztatach, a on sam został wraz z żoną aresztowany i uwięziony na Pawiaku. Początkowo był podejrzany tylko w sprawie zdekonspirowanej drukarni. Ale przesłuchiwana przez gestapowców łączniczka zdradziła im, że organizował również montaż granatów. Poddano go torturom w al. Szucha, by wydobyć więcej informacji. AK chciała go wykupić lub odbić, gdy - jak sądzono - zostanie wywieziony w Warszawy. Udało się nawet doprowadzić do uwolnienia jego żony.
Niestety, 13 sierpnia 1944 r. Antoni Kocjan został rozstrzelany wraz z grupą więźniów Pawiaka w ruinach getta. Według relacji świadków na miejsce egzekucji zaniesiono go na noszach. Miejsce jego pochówku do dziś nie jest znane. Za zasługi w rozpracowaniu broni rakietowej V-1 i V-2 Komendant Główny AK gen. Tadeusz Komorowski "Bór" pośmiertnie odznaczył konstruktora Orderem Virtuti Militari.
**********
Polscy inżynierowie wnieśli poważny wkład w techniczną przewagę aliantów podczas II wojny światowej. Byli autorami przełomowych wynalazków, które zmieniały układ sił, a nawet sposób prowadzenia walk, usprawniali broń, urządzenia, systemy łączności.
Tylko na Wyspach Brytyjskich w laboratoriach i biurach konstrukcyjnych pracowało kilka tysięcy polskich naukowców. To nie wyłącznie polscy kryptolodzy, genialni matematycy, łamiących kody niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma. To też inż. Henryk Magnuski, wynalazca najsłynniejszego radiotelefonu świata walkie-talkie powszechnie używanego przez armię amerykańską na wszystkich frontach, inż. Józef Kosacki, konstruktor ręcznego wykrywacza min Polish Mine Detector, czy twórca wyrzutników bomb w amerykańskich latających fortecach inż. Jerzy Rudlicki.
Tacy ludzie pracowali także pod okupacją niemiecką i sowiecką. W Delegaturze Rządu na Kraj był nawet specjalny departament Przemysłu i Handlu, który opracowywał plany powojennych inwestycji technologicznych. Polscy inżynierowie i naukowcy brali często udział w misjach specjalnych, co mogli przypłacić życiem. Konstruowali i produkowali broń dla Armii Krajowej, konsultowali projekty Polskiego Państwa Podziemnego.
To polscy inżynierowie przebadali zdobyte przez wywiad AK pociski V-2, a opracowane przez nich analizy sprawiły, że Wielka Brytania mogła skutecznie bronić się przed rakietowymi atakami. Byli nimi profesorowie Janusz Groszkowski, Marceli Struszyński i inż. Antoni Kocjan. W naszej akcji przypominamy takich ludzi, którzy służyli Polsce wiedzą, ryzykując własnym życiem.
Inżynierowie z AK to cykl informacyjny przygotowywany przez Muzeum Armii Krajowej.