fbpx
30. ROCZNICA WYBORÓW CZERWCOWYCH

30. ROCZNICA WYBORÓW CZERWCOWYCH


Trzydzieści lat temu, 4 czerwca 1989 roku, odbyły się najważniejsze wybory okresu PRL. Po raz drugi do zmagań o mandaty parlamentarne została dopuszczona realna opozycja. Poprzedni taki przypadek miał miejsce w 1947 roku i był symbolicznym przypieczętowaniem końca marzeń o wolnej Polsce powstającej ze zgliszcz II Wojny Światowej. Strona komunistyczna nie przebierała w nich w środkach i stosowała pełen wachlarz metod represji. Oprócz aparatu terroru, masowych aresztowań, szeroko stosowano akcje administracyjne i propagandowe wymierzone w  opozycyjny PSL.  Same wybory zostały zaś przeprowadzone przy pomocy NKWD, by uzyskać „odpowiedni” wynik. Pod koniec lat osiemdziesiątych sytuacja była jednak inna, co dawało szansę na uzyskanie lepszego rezultatu przez kolejne wcielenie opozycji, zgrupowanej tym razem wokół „Solidarności”.

Władza partii komunistycznych w Europie środkowo-wschodniej była szeroko kontestowana. W samym ZSRS Gorbaczow prowadził politykę pierestrojki, co samo w sobie zachęcało do podejmowania prób zmiany w innych krajach Układu Warszawskiego. Ciągły nacisk ze strony USA i ich sojuszników oraz postać Karola Wojtyły wspierającego tendencje reformatorskie w komunistycznych krajach również miały swój wydźwięk. Na dodatek w Polsce PZPR zmagała się z trudną sytuacją gospodarczą. Kierownictwo partii chcąc pozyskać wsparcie państw zachodnich, nie decydowało się na stanowcze kroki przeciwko opozycjonistom. Starało się  raczej przeciągnąć na swoją stronę jak najwięcej postaci ze strony solidarnościowej, oferując w zamian jak najmniej. Podobne zakusy wysuwano również w stronę Kościoła Rzymsko-katolickiego. Fiasko tych działań sprawiło, że w 1989 roku, pojawiła się szansa na porozumienie.  Dzięki kompromisowi zawartemu podczas obrad Okrągłego Stołu zdecydowano, że zarówno do Sejmu, jak i Senatu będą mogli kandydować działacze opozycji. W kwestii pierwszej z izb ustalono, że o 35 % mandatów będą mogli walczyć kandydaci bezpartyjni. Reszta, przynajmniej 65%, miała przypaść PZPR oraz jej koalicyjnym sojusznikom. Dzięki takiemu rozwiązaniu, nawet w przypadku niekorzystnego wyniku wyborczego, komuniści chcieli zagwarantować sobie przewagę w ważniejszym ciale ustawodawczym. Strona „Solidarności” zgodziła się na ten fakt, w zamian za ustępstwa w kwestii Senatu i przeprowadzenie doń w pełni wolnych wyborów.

W okresie przedwyborczym władza starała się wywierać różne formy nacisku, lecz tym razem ich zasięg, a przede wszystkim efekt, był bardzo ograniczony, co pokazały wyniki pierwszej tury wyborów z dnia 4 czerwca. Sukces odniósł opozycyjny „Komitet Obywatelski”, który zdobył w nich 160 na 161 mandatów bezpartyjnych w wyborach do Sejmu i 92 na 100 mandatów senackich. Strona rządowa  poniosła w nich  natomiast spektakularną porażkę, gdyż uzyskała tylko 5 mandatów do izby niższej, a trzy spośród nich otrzymały osoby zakulisowo wspierane przez „S”. Dla uzupełnienia nieobsadzonych miejsc potrzebne było przeprowadzenie drugiej tury, która odbyła się 18 czerwca

Dzięki wyborczemu zwycięstwu strony „Solidarności”, nastąpiła zmiana na scenie politycznej. Teoretycznie, po uzupełnieniu całości składu parlamentu, PZPR nadal miał w nim przewagę zagwarantowaną przy Okrągłym Stole, lecz  tak dobry wynik Komitetu Obywatelskiego umożliwił w następnych miesiącach przeciągnięcie na swoją stronę partii dotychczas satelickich wobec PZPR i rozpoczęcie transformacji polskiego państwa oraz przejęcie odpowiedzialności za jej losy przez ludzi wywodzących się z „Solidarności”.