Oddziały 5. DP AK oraz 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich AK po sześciodniowych walkach zdobyły (we współdziałaniu z Armią Czerwoną) Lwów. Miasto zostało pokryte setkami polskich flag. Było to jedną z najczytelniejszych manifestacji polskości Ziem Wschodnich podczas operacji "Burza". Skuteczne współdziałanie akowców z czerwonoarmistami w trakcie walk w połączeniu z faktem, iż Niemcy nie zamierzali twardo bronić Lwowa, wpłynęły na stosunkowo niewielkie zniszczenie miasta: zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo nie więcej niż 17 procent zabudowy. W bitwie o miasto poległo 30 żołnierzy AK, a niespełna 200 odniosło rany. Można zatem uznać, że sukces w postaci zdobycia Lwowa osiągnięty został za cenę stosunkowo niewielkich strat ludzkich.
Po zdobyciu miasta Komendant Okręgu AK Lwów płk Władysław Filipkowski stawił się w sztabie marszałka Iwana Koniewa celem prowadzenia rozmów na temat dalszego współdziałania z wojskami sowieckimi. Na "naradzie" polski oficer otrzymał jednak jedynie polecenie, by siły AK we Lwowie złożyły broń.
W dniu zdobycia Lwowa złożony z polskich i sowieckich komunistów marionetkowy Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego zawarł z rządem ZSRS układ o granicy, w ramach którego niemal całe Ziemie Wschodnie Rzeczypospolitej przypaść miały Związkowi Sowieckiemu.
Oddziały 15. Pułku Piechoty AK "Wilków" opanowały stację kolejową w Woli Rębkowskiej i węzeł kolejowy w Pilawie (lubelskie).
W związku z wyparciem przez Armię Czerwoną i oddziały AK wojsk niemieckich z Lubelszczyzny nastąpiło zakończenie operacji "Burza" na tym terenie. Według Dowódcy AK gen. Tadeusza Komorowskiego "Bora" łupem sił polskich padły dwie baterie artylerii, kilkanaście dział przeciwpancernych, kilkadziesiąt karabinów maszynowych i wielka ilość innego sprzętu. Zniszczono także kilkanaście czołgów i samochodów pancernych, wydatnie przyczyniając się do skutecznego natarcia wojsk sowieckich. Bez względu na powyższe, Sowieci bez przeszkód realizowali swój plan utworzenia w Lubelskim zalążków przyszłych marionetkowych komunistycznych władz.
W Lublinie zdobytym przez oddziały AK i administrowanym przez legalne władze polskie w postaci Okręgowego Delegata Rządu RP na Kraj doszło do spotkania Komendanta Okręgu AK Lublin, płk Kazimierza Tumidajskiego "Marcina" z przedstawicielami komunistycznych władz oraz - prawdopodobnie - z gen. Zygmuntem Berlingiem. Płk Tumidajski definitywnie odmówił wcielenia sił lubelskiego okręgu AK w szeregi 1. Armii Wojska Polskiego i polecił rozwiązać oddziały zmobilizowane do "Burzy", pragnąc uchronić możliwie największą liczbę żołnierzy przed spodziewanym aresztowaniem. Sam został aresztowany przez NKWD zaledwie kilka godzin później, wraz z częścią swego sztabu. Po aresztowaniu został wywieziony w głąb Związku Sowieckiego i uwięziony. Nigdy nie wrócił do Polski - zamordowano go 4 lipca 1947 r. w obozie (łagrze) Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ZSRS w Skopinie pod Riazaniem, kiedy prowadził głodówkę w proteście przeciwko nieludzkiemu traktowaniu więźniów.
Obszar Warszawski AK otrzymał rozkaz do przygotowania się do walk o Warszawę oraz do odtworzenia 8., 9., 26. Dywizji Piechoty AK, Mazowieckiej Brygady Kawalerii AK oraz szeregu innych pododdziałów. Podokręg Warszawa-Wschód otrzymał polecenie realizacji "Burzy" oraz niedopuszczenia do stolicy wojsk niemieckich ściągających ze wschodu. W krótkim czasie Podokręg zmobilizował około 6 tys. żołnierzy.