fbpx
Sportowcy w konspiracji: Stanisław Marusarz

Sportowcy w konspiracji: Stanisław Marusarz


Czas trwania podcastu: ok. 20 minut

Jak rozpocząć karierę sportową, jeśli brak pieniędzy uniemożliwia zakup profesjonalnego sprzętu? Stanisław Marusarz swoje pierwsze kroki narciarskie stawiał boso we własnoręcznie przygotowanym sprzęcie, zrobionym z desek, gwoździ i sznurków. Dopiero za wysokie miejsce w jednym z konkursów narciarskich otrzymał w nagrodę profesjonalne narty do skoków. Wielokrotny mistrz Polski i międzynarodowy w dyscyplinach narciarskich po wybuchu II wojny światowej przyłączył się bez wahania do działalności konspiracyjnej, w której wykorzystywał swoje dotychczasowe umiejętności i talent. Jednak to w oczekiwaniu na karę śmierci, pojmany przez Gestapo, wykonał najważniejszy skok w swoim życiu – skok po wolność. O tym jaka była historia Stanisława Marusarza dowiecie się z naszego podcastu – zapraszamy do wysłuchania!

Stanisław Marusarz urodził się 18 czerwca 1913 r. w Zakopanem. Miał pięcioro rodzeństwa. Cała gromadka była bardzo aktywna i uwielbiała zabawy na śniegu.   Ich ojciec był gajowym, a rodzina była uboga i nie było jej stać na zakup nart.  Młodzi Marusarzowie sami wykonywali je z drewnianych desek, gwoździ i sznurków. Jeździli się na nich najczęściej boso. Po pewnym czasie Staszka zaczęły coraz bardziej fascynować skoki narciarskie. Pomimo, że jego ojciec robił wszystko, by go do tej dyscypliny zniechęcić, Staszek w latach 20-tych oddał swoje pierwsze skoki na Wielkiej Krokwi. W 1927 roku w czasie zawodów w Zakopanem zajął 3. miejsce. W nagrodę otrzymał…. narty do skoków. Jako 14-latek potrafił skakać na odległość dłuższą niż 40 metrów. W 1931 r. wystartował już w seniorskich MP. I w biegu zjazdowym zajął 1 miejsce. W skokach był drugi – ustąpił miejsca jednie Bronisławowi Czechowi, o którym wspominałam w poprzednim podcaście.

Chciałbym wspomnieć o tym, że zawodnicy musieli łączyć aktywność sportową z pracą zarobkową. I tak np. Marusarz zarządzał schroniskiem na Hali Pysznej, a jednocześnie kształcił się.

W 1932 r Marusarz zadebiutował na IO organizowanych w Lake Placid. W kombinacji norweskiej zajął 27. miejsce. W tym samy roku zdobył MP w kombinacji i skokach. Skokiem na odległość 72 m Stanisław pobił rekord Wielkiej Krokwi. W 1935 roku wygrał zawody na skoczni mamuciej w Planicy. Oddał skok na odległość 97 m, był to jeden z najdłuższych ustanych skoków na świecie. Lepszy był tylko Norweg Andersen, który osiągnął odległość 99 m.

W 1936 roku Marusarz wziął udział w kolejnych IO, tym razem w Garmisch-Partenkirchen. Niedługo po przyjeździe zachorował on jednak na grypę. Miał wysoką gorączkę – około 39 stopni. To wpłynęło na jego rezultaty, zwłaszcza w biegu. Zajął w nim dopiero 18. miejsce. Dzięki dobrej postawie na skoczni przesunął się jednak aż o 11. pozycji. Gdyby nie choroba miejsce byłoby wyższe. W konkursie skoków narciarskich poszło mu jeszcze lepiej. Zajął w nim 5. miejsce.

W 1938 r. Marusarz wziął udział w Mistrzostwach świata w skokach narciarskich w Lahti, które powinien… wygrać. Dwukrotnie pobił rekord skoczni. Jego drugi skok wyniósł 67 m. Marusarz miał przewagę nad rywalami. Jednak tytuł odebrali mu… sędziowie, którzy za wszelka cenę chcieli przyznać trofeum skandynawskiemu zawodnikowi. Tak tez się stało – Marusarz musiał uznać wyższość rywala. Jednak dla publiczności i dziennikarzy prawdziwym zwycięzcą był Marusarz, który pokonał swojego rywala o ponad 5 metrów.

W 1939 roku po raz kolejny mistrzostwa świata organizowane były w Zakopanym. Niedługo przed rozpoczęciem zawodów Stanisław odniósł kontuzję – lekarze musieli założyć mu gips. Jego występ stanął pod znakiem zapytania. Stanisław przy pomocy ojca złamał jednak zalecenia lekarskie. Mężczyźni zdjęli mu wcześniej gips i Stanisław przystąpił do treningów. W czasie zakopiańskich zawodów Marusarz miał problemy techniczne. W biegu na 18 km musiał konkurować z przeciwnikami, biegając nie na nartach biegowych, lecz na zwykłych. Dodatkowo przed starem ktoś zabrał mu kijki. Musiał wziąć inne, zupełnie niedopasowane. Do tego dochodziła niezaleczona kontuzja. Marusarz zajął odległe 89. miejsce. Sytuacja zmieniła się na skoczni. Marusarz z łatwością wygrał zawody i w klasyfikacji generalnej zajął 7. miejsce. Lepszy od niego okazał się jego kuzyn: Andrzej Marusarz, który był czwarty.

Dużym zainteresowaniem publiczności cieszył się konkurs skoków. Zawody oglądało ponad 30 tysięcy kibiców. Po pierwszej serii Marusarz, po skoku na odległość 74 metrów, zajmował odległe 14. miejsce. Drugi skok był lepszy i Marusarz awansował na 5. miejsce.  W marcu 1939 r. polska reprezentacja udała się na kolejne zawody. Tym razem do III Rzeszy. Tam Marusarz zwrócił uwagę, na wrogie nastawienie względem Słowian. Zdarzały się przypadki, że niektórzy sportowcy zmienili swój przyjacielski stosunek do swoich kolegów. Marusarz podczas rywalizacji skoczków narciarskich zajął 6. miejsce. W tych zawodach rewelacją okazał się jednak inny polski zawodnik, młody Jan Kula, który zajął wysokie 2. miejsce.

Odczucia Marusarza odnośnie wrogiego nastawienia Niemców były jak najbardziej uzasadnione. Parę miesięcy później, 1 września 1939 r. Polska została przez nich zaatakowana. O zbliżającej się katastrofie Stanisław wiedział wcześniej. W sierpniu przeprowadzał nielegalnie przez Tatry jednego z polskich oficerów-zwiadowców. Chciał on niezauważalnie przedostać się na drugą stronę granicy. Było to możliwe dzięki świetnej znajomości gór przez Stanisława. Po dotarciu na jeden ze słowackich dworców okazało się, że tuż za Polską granicą aż roiło się od niemieckich żołnierzy. Wojna była coraz bliżej.

Oto jak atak na jego rodzinne strony wspominał Marusarz: „Mobilizacja nawet nie dotarła w nasze strony. Wojska hitlerowskie weszły do Zakopanego przez Witów, Czarna Górę, Chochołów”. Pomimo tego, Marusarz, próbował dołączyć do polskich oddziałów. Nie udało mu się jednak przedrzeć przez kolumny nieprzyjacielskich wojsk. Przez pewien czas ukrywał się w górach. Tak wspominał swoje miasto: „Smutne wrażenie robiło Zakopane – życie jakby zatrzymało się w miejscu (…). Władze ujęło w swoje ręce wszechwładne gestapo. Rozpoczęły się aresztowania. Wyłapywano oficerów i żołnierzy, nie oszczędzano także cywilów. Na całej granicy polsko-słowackiej rodził się ruch uciekinierów”.

Pomimo wielu niebezpieczeństw Stanisław Marusarz, podobnie jak Bronisław Czech, zaangażował się w działalność konspiracyjną. Przydała się jego sprawność fizyczna i świetna znajomość gór – został jednym z kurierów. Przede wszystkim pomagał on zagrożonym osobom przedostać się na druga stronę granicy. Marusarzowi przydzielano szczególnie trudne misje. Pewnego dnia otrzymał informację, że ma przeprowadzić zimą grupę osób, która czeka na niego w jednym ze schronisk. Kiedy dotarł na miejsce okazało się, że znajduje się tam ponad… 30 polskich żołnierzy. To zadanie było niemal niemożliwe do wykonania. Stanisław tak wspominał tę wyprawę. „Nakarmieni i wypoczęci, o godzinie drugiej w nocy wyruszyliśmy w dalszą drogę. Od tej pory (…) wszyscy wykazywali godne podziwu zdyscyplinowanie. (…) dotarliśmy szczęśliwie do wsi Vychodna. Tam znajomy Słowak zakupił bilety kolejowe i przejął opiekę nad grupą”.

W tajną działalność zaangażowali się niemal wszyscy bliscy Stanisława. Przy tej akcji pomocne okazały się siostry Marusarza, które zacierały ślady pozostawione przez uczestników tej wyprawy. Ta niebezpieczna misja zakończyła się powodzeniem i żołnierzom udało się dotrzeć do Francji.

W czasie wykonywania jednej z misji, trasa Marusarza przebiegała przez Szczyrbskie Jezioro. Nagle został otoczony przez kilku słowackich funkcjonariuszy. Ucieczka nie miała szans powodzenia. Marusarz został schwytany i zaprowadzony na pobliski posterunek. Tam przeszukano jego bagaż, w którym znalazła się np. pokaźna suma pieniędzy. Stanisław miał zostać przewieziony do Popradu. Wykorzystał on jednak chwilę nieuwagi Słowaków. Przy pomocy… materaca powalił jednego ze strażników a potem… wyskoczył przez okno. Pomimo zakrwawionej twarzy i odniesionych obrażeń, Marusarz ruszył pędem przed siebie. Ucieczka udała się! Po pewnym czasie jeden z zaprzyjaźnionych Słowaków pomógł Stanisławowi. Przekazał mu narty, dzięki którym łatwiej mu było powrócić do okupowanej Polski, do swojego domu. Marusarz liczył na to, że zawstydzeni Słowacy nie przekażą Niemcom informacji na temat jego ucieczki.

Życie Stanisława było jednak zagrożone. Podjęto decyzję, że wraz z żoną Ireną ma przedostać się na Węgry. Był marzec. Jedną z przeszkód, jaką Marusarzowie mieli do pokonania, była rzeka Hornad. By przez nią przejść musieli skorzystać z mostu. Niedługo po jego przekroczeniu Marusarzowie zostali zatrzymani. Rankiem przewieziono ich do aresztu w Preszowie i rozdzielono. Po pewnym czasie przetransportowani zostali oni do Muszyny. Tam czekali na nich Niemcy. W więzieniu w Muszynie przekonał się jak wyglądają brutalne metody działania gestapo. W czasie trwających kilkanaście dni, bardzo ciężkich przesłuchiwań nie wydał nikogo. Co ciekawe, w więzieniu tym Marusarzowie spotkali siostrę Stanisława, Helenę.

Po pewnym czasie wszyscy Marusarzowie, przetransportowani zostali do Nowego Sącza. Tam wypuszczono na wolność Irenę. Rodzeństwo Marusarzy pozostało za kratami. Po pewnym czasie i im przyszło się rozstać – Helena została, a Stanisława wywieziono do Zakopanego. To było ich ostatnie spotkanie. Stanisław został przewieziony do budzącego grozę Hotelu Palace. W tej niemieckiej katowni został poddany brutalnemu śledztwu. Niemal codziennie był bity. Pomimo tego, milczał. Niemcy postanowili zatem odesłać go do Krakowa, do więzienia przy ulicy Montelupich. Tam również czekały na niego tortury. W więzieniu przez moment spotkał się ze swoją siostrą Zosią.

Oto jak Stanisław wspominał ten czas: „Na Montelupich traktowany byłem początkowo względnie łagodnie (…) Przychodzili tu często różni gestapowcy i oglądali mnie jak małpę w klatce. (…) Po takich wizytach byłem zwykle zabierany na przesłuchania, podczas których otrzymywałem nie tylko pogróżki, ale też i… ponętne propozycje. Hitlerowcy usilnie namawiali mnie do współpracy. (…) Będziesz – powiadali – trenerem, pojedziesz do Garmisch-Partenkirchen uczyć skakać naszych zawodników”.

Marusarz nigdy się na to nie zgodził. Był pewien, że czeka go za to kara śmierci. Miał rację. Wraz z innymi współosadzonymi usłyszał, że „za zbrodnie przeciwko Niemcom” został skazany na śmierć. Marusarz był typem wojownika i nigdy się nie poddawał. Wraz z Aleksandrem Bugajskim zaczęli planować ucieczkę. Nadszedł lipiec 1940. Marusarz był pewny, że są to jego ostatnie chwile. Wraz z innymi osadzonymi podjął decyzję: próbujemy uciec. Funkcjonariusze niemieccy znajdowali się na korytarzu, droga do wolności prowadziła zatem przez okno. Więźniowie z trudem oderwali umieszczone na nim kraty. Pomogły im w tym nogi od stołu. Teraz trzeba było jeszcze oddać skok. Stanisław Marusarz określał go później mianem skoku jego życia.  Pomimo różnych trudności, dzięki sprawności skoczka narciarskiego Marusarzowi udało się wyskoczyć na dziedziniec. Byli na nim też strażnicy, który próbowali zatrzymać uciekinierów. Marusarz dopadł do zamkniętych drzwi. Stanął na klamce, podskoczył na niej i wdrapał się na zakończony zasiekami mur. Przeszedł po nim do miejsca, w którym możliwe było przedostanie się na ulicę. Za jego plecami trwał pościg. Wciąż znajdował się na linii ognia. Marusarz pobiegł w stronę Kleparza, następnie przez Łobzów i Bronowice dotarł do Lasku Wolskiego. Tam natknął się na człowieka, który nie tylko go nakarmił, ale także przeprawił na drugą stronę Wisły. Ucieczka udała się, pomimo tego, że Marusarz został postrzelony w udo. Po pewnym czasie udało mu się dotrzeć do Zakopanego. Tam ukrywał się u różnych znajomych. Po pewnym czasie podjął kolejną próbę przedostania się na Węgry. Tym razem się udało. Marusarz trafił do jednego z obozów internowania, zlokalizowanego kilkadziesiąt kilometrów od Budapesztu.

Na Węgrzech Stanisław zatrudnił się w winnicy, dzięki czemu mógł się utrzymać. Pomimo zmiany nazwiska był często rozpoznawany przez fanów sportów zimowych. Mogło być to dla niego niebezpieczne, bowiem Węgrzy pomimo dobrego stosunku do Polaków, byli sojusznikami III Rzeszy. Wystraszył się bardzo, kiedy otrzymał wezwanie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jakie było jego zdziwienie, gdy okazało się, że po przybyciu na miejsce powitał go jego przyjaciel z tras: znajomy węgierski zawodnik, który powiedział, że wezwał go specjalnie, gdyż ma dla niego ofertę współpracy z węgierskimi zawodnikami. Tym razem Marusarz przyjął ofertę, dzięki czemu mógł ponownie zająć się sportem. Pomagał także m.in. w skonstruowani skoczni narciarskiej.

Mimo wszystko Marusarz tęsknił za rodzinnymi stronami. Przez pewien czas powrócił nawet na kurierski szlak, na trasę Budapeszt-Zakopane. Traumatyczne przeżycia oraz grożące mu niebezpieczeństwo sprawiło, że musiał tę służbę porzucić. Dodatkowo jego najbliżsi byli pilnie obserwowani przez gestapo i spotkanie z nimi było niemożliwe. Po powrocie na Węgry nadal poświęcał się narciarstwu. Pomimo licznych niebezpieczeństw udało mu przetrwać walki toczone na Węgrzech pomiędzy siłami niemieckimi a sowieckimi. Mógł wrócić do domu: do rodziców i żony. Jego życie zaczęło pomału wracać do normy. W 1945 roku powrócił do treningów. Otrzymał także do prowadzenia jedno ze schronisk. Marusarz wystartował w pierwszych powojennych Mistrzostwach Polski, w których bez problemów zwyciężył. Złoty medal zdobył także w kombinacji norweskiej. W 1947 roku urodziło się jego pierwsze dziecko, syn Piotr.

Ten powrót do normalności przerwany został przez komunistyczny Urząd Bezpieczeństwa. Jego funkcjonariusze dokładnie sprawdzali wszystkich członków polskiego podziemia. Wielu dawnych konspiratorów trafiało do aresztu. Funkcjonariusze zainteresowali się także Stanisławem. Na szczęście Marusarz otrzymał wiadomość o grożącym mu niebezpieczeństwie i przeniósł się do Karpacza. Tam przetrwał niebezpieczny czas. Zaangażował się wówczas w projektowanie miejscowych skoczni oraz tras narciarskich. W końcu UB dało mu spokój i Marusarz mógł powrócić w rodzinne strony. Był 1948 r. Mógł wrócić także do profesjonalnego sportu. Wystartował w MP, na których zdobył kolejny złoty medal. Marusarz startował także na międzynarodowych zawodach – dwukrotnie jeszcze wziął udział w Igrzyskach Olimpijskich. W Oslo w rywalizacji skoczków zajął 27. miejsce, a w Cortina d’Ampezzo musiał zadowolić się rolą przedskoczka. W 1958 roku zakończył sportową karierę. Oddawał jednak jeszcze pojedyncze skoki: w 1962 roku w Zakopanem oraz w 1967 roku podczas Turnieju Czterech Skoczni jako gość. Marusarz skoczył podczas zawodów w Ga-Pa i w Innsbrucku. Miał wówczas niemal 54 lata. Swój ostatni skok oddał w 1979 roku, podczas kręcenia filmu pt. „Dziadek”. Miał wówczas 66 lat. Przez kolejne lata Stanisław spędzał aktywnie czas z rodziną, często brał udział w spotkaniach, nagraniach, filmach. 23 października 1993 r. Marusarz uczestniczył w pogrzebie swojego przełożonego z czasów działalności w konspiracji – Wacława Felczaka. W czasie uroczystości Marusarz miał zawał serca. Pomimo reanimacji Stanisław zmarł.

Fot. Stanisław Marusarz podczas konkursu skoków narciarskich o mistrzostwo Podhala w styczniu 1939 roku, źródło: NAC.