
Raporty Witolda Pileckiego – wystawa czasowa
Raporty Witolda Pileckiego, które posiada Muzeum Armii Krajowej zostały sporządzone przez Pileckiego w czerwcu 1943 r., po udanej ucieczce z KL Auschwitz. Jest to pierwsza wersja tzw. raportu „W”, który później został rozbudowany podczas jego pobytu we Włoszech.
W gablocie prezentujemy jedną z trzech wersji dokumentu, który został stworzony, gdy rotmistrz ukrywał się w Nowym Wiśniczu, w domu Tomasza Serafińskiego. Od wersji ostatecznej, znanej jako „Raport W”, odróżnia je brak wstępu, gdzie Pilecki m.in. wyliczył wszystkich członków siatki konspiracyjnej w KL Auschwitz, zaznaczając czy żyją czy nie, czy wydostali się z obozu (drogą ucieczki lub zwolnienia) lub nadal tam przebywają, albo zostali przeniesieni gdzie indziej. Niektóre części tekstu są inaczej sformułowane i mniej rozbudowane, brak jest m.in. całego opisu przebiegu ucieczki z obozu. Tekst kończy się w momencie jej rozpoczęcia.
Karty raportów zostały przekazane do Muzeum AK przez por. Jana Gołąbka ps. Miriam, który po ucieczce z siedziby gestapo w Krakowie uciekł z miasta i, tak jak Pilecki, ukrywał się w domu Tomasza Serafińskiego. Po wojnie rodzina Serafińskich przekazała Gołąbkowi raporty Pileckiego, które były zakopane w ziemi na terenie gospodarstwa. Za jego pośrednictwem zostały one przekazane do Muzeum AK w 2004 r.
Konserwacja
Maszynopis, który trafił do muzeum był w bardzo złym stanie. Początkowo zakopany w stodole, po wykopaniu zabezpieczony między innymi tekturowymi teczkami, a poszczególne 9 kartek przełożono papierem przebitkowym. Ze względu na delikatność takiego materiału żaden z dokumentów nie zachował się dobrze. Większość stron miała poważne ubytki na brzegach, niektórym brakowało większych fragmentów. Część kartek była posklejana, co uniemożliwiało ich odczytanie.
W grudniu 2020 roku przeprowadzono specjalistyczną konserwację raportów. Konserwacja trwała kilka miesięcy i była bardzo kosztowna i skomplikowana. Wykorzystano w niej japońską bibułę, która jest wyjątkowo trwała i odporna na rozerwania oraz zagniecenia. Nie było żadnej pewności, że efekt konserwacji będzie zadowalający. Dzięki wielu specjalistycznym kąpielom, papier udało się bezpiecznie rozdzielić.