fbpx
„Jednostka 731. Okrutne eksperymenty w japońskich laboratoriach wojskowych. Relacje świadków.” – recenzja

„Jednostka 731. Okrutne eksperymenty w japońskich laboratoriach wojskowych. Relacje świadków.” – recenzja


Hal Gold, Jednostka 731. Okrutne eksperymenty w japońskich laboratoriach wojskowych. Relacje świadków.

Niełatwo mi o tym mówić, ale muszę to wyznać. Robiłem złe rzeczy. To prawda, że władze mnie do tego zmusiły, ale to nie umniejsza mojej zbrodni [relacja jednego z pracowników jednostki 731]

Miłośnicy kina grozy na pewno znają, albo przynajmniej słyszeli o filmie „Man behind the sun”. To z pewnością jeden z najstraszniejszych filmów w historii kinematografii. Dlaczego? Ponieważ nie pokazuje przystojnego seryjnego mordercy biegającego za nastolatkami ani gigantycznych zmutowanych węży pożerających ludzi w całości. To film o ludzkiej (czy może raczej: nieludzkiej) bezwzględności, okrucieństwie i wojnie. A to, co możemy w nim zobaczyć wydarzyło się naprawdę.

To właśnie dzięki temu filmowi zainteresowałam się tematem jednostki 731. W Polsce do niedawna niewiele można było się o niej dowiedzieć, sytuację tę zmieniła na pewno książka Hala Golda. Książka została podzielona na dwie części. W pierwszej przedstawiono historię jednostki oraz jej założyciela, w drugiej znajdują się relacje ludzi, którzy z nią współpracowali.

Przede wszystkim książka Golda podważa pewne wyobrażenia na temat tego miejsca. W Polsce, kiedy myślimy o eksperymentach prowadzonych na ludziach mamy przecież w głowach Auschwitz, a to nie do końca trafna analogia. W ośrodkach należących do jednostki 731 przeprowadzano inne niż w Auschwitz eksperymenty. Głównie badano to co może być przydatne do wygrania wojny, w tym potencjał broni biologicznej, skupiając się na czterech głównych obszarach. Prowadzono badania nad odmrożeniami, dżumą, gorączką krwotoczną i cholerą. W celu uzyskania wiarygodnych wyników testów więźniowie byli dobrze karmieni. Ponadto jednostka zapewniała badaczom możliwość prowadzenia własnych (dowolnych) badań i zapewniała preparaty (np. kończyny, narządy wewnętrzne) dla akademii medycznych w całym kraju.

Wyniki badań były oczywiście publikowane, ale w artykułach naukowych ich autorzy twierdzili, że badania prowadzone były na małpach. Czy ktoś w to wierzył? Nie sądzę. Ale pozory zostały zachowane.

Eksperymenty były prowadzone zarówno na dorosłych, jak i na dzieciach. Warto w tym miejscu wspomnieć o kwestii znaczenia życia więźniów dla japońskich badaczy. Oddajmy głos autorowi:

kiedy wznoszono ogromny kompleks w Pingfang [czyli główny kompleks jednostki 731 – przyp. IC] miejscowi zaczęli wypytywać o jego przeznaczenie. Odpowiadano im bez zająknienia, że Japończycy budują tartak. W nawiązaniu do tej odpowiedzi jeden z badaczy zażartował w prywatnej rozmowie; „A kłodami są ludzie.” Od tamtego czasu japońskim określeniem kłody, maruta, nazywa się więźniów, którzy dokonywali żywota rozrywani lub zagazowywani przez japońskich badaczy”. Tak było łatwiej – to przecież nie ludzie, tylko kłody.

Nie będę przytaczać całych dziejów jednostki, dodam tylko, że została zlikwidowana wskutek przegranej wojny. Japończycy dla zatarcia śladów wysadzili w powietrze obiekty, a wszyscy maruta zostali zamordowani. Ci, którzy pracowali na ważnych stanowiskach rzecz jasna uniknęli kary, targując się z Amerykanami. Jako kartę przetargową wykorzystali wyniki badań, które mogły zmienić oblicze świata.

Druga część książki powstała dzięki wystawie poświęconej jednostce 731, która na przełomie 1993 i 1994 roku odwiedziła ponad 60 japońskich miejscowości. Ludzie odwiedzający wystawę mogli podzielić się swoimi odczuciami. Zaczęły także stopniowo wypływać relacje świadków tamtych wydarzeń. Relacje są bardzo różne, w większości anonimowe. Niektórzy bohaterowie po latach zrozumieli, że pod wpływem „prania mózgów” czy po prostu zastraszania, jakim ich wówczas jako młodych ludzi poddawano, robili bardzo złe rzeczy, których żałują. Niektórzy starali się naprawić wyrządzone krzywdy. Inni nazywają siebie wprost zbrodniarzami wojennymi, ale przyznają, że tego co robili nie żałują. Bo przecież  robili to dla cesarza i ojczyzny.

Na pewno nie jest to pozycja dla każdego.  Książka co prawda nie epatuje opisami przemocy, ale oczywiście pojawiają się opisy zbrodniczych eksperymentów.

Izabela Cisek