fbpx
Cywil w Berlinie – recenzja

Cywil w Berlinie – recenzja


Widzieliście serial „Babylon Berlin”? Podobało się Wam przedstawienie mrocznej części życia miasta? Jeśli odpowiedź brzmi tak, to z pewnością powinniście sięgnąć po książkę Antoniego Sobańskiego pt. „Cywil w Berlinie”. I nie dlatego, że książka ta mówi o tym, co widzieliśmy w serialu. Warto ją przeczytać właśnie dlatego, że pokazuje życie inne, nowe, bardziej… narodowo-socjalistyczne.

„Cywil w Berlinie” to zbiór tekstów zawierających ułożone tematycznie spostrzeżenia z podróży do hitlerowskich Niemiec. Pierwsza z opisanych podróży miała miejsce w 1933 r., niedługo po dojściu Hitlera do władzy, ostatnia trzy lata później, w roku 1936. I od początku należy zaznaczyć, że spostrzeżenia te charakteryzuje sympatia dla Niemców, ich kultury i mentalności. Sympatia kosmopolity, który nie chce wierzyć w doniesienia o tym, jak bardzo kraj Goethego i Schillera zmienił się pod wpływem ideologii nazistowskiej.

Autorem tego zbioru jest Antoni Sobański, urodzony pod koniec XIX wieku na Podolu. Sobański był publicystą piszącym m. in. dla “Wiadomości Literackich”. Wiele podróżował, co ułatwiała mu znajomość kilku języków. Miał wielu znajomych za granicą, interesowała go kultura europejska. Po wybuchu wojny wyjechał do Londynu, gdzie pracował m.in. w BBC. Zmarł tamże w 1941 r.

Sobański podczas pobytów w Rzeszy miał okazję uczestniczyć w wielu znanych dziś z podręczników wydarzeniach, m.in. w paleniu książek uznanych przez władze za niewłaściwe lektury dla ubemanschów. W interesujący sposób opisał całe to “misterium” i reakcje ludzi, biorących w nim udział. Nie wiedział jeszcze wówczas, że ci, którzy nakazali palenie książek w niedługim czasie wydali dyspozycje co do palenia ludzi. Ponadto bardzo celne i interesujące są jego opisy dotyczące np. sytuacji Żydów, wszechobecnych mundurów czy zmiany mentalności „zwykłych Niemców”. Trzy lata później, Sobański wziął udział jako zagraniczny korespondent w Parteitagu w Norymberdze w 1936 r. i dzięki jego zapiskom możemy zobaczyć co przez ten czas w Rzeszy się zmieniło.

Język “Cywila w Berlinie” jest również godny docenienia, nawet przez osoby bez dyplomu z filologii polskiej. Z książki bije również bardzo rzadko dziś spotykana erudycja. Autor nie sili się na patos, przedstawia po prostu to, co widzi, okraszając swoje zapiski od czasu do czasu anegdotami (zaznaczając jednakże, że za ich opowiadanie można trafić do więzienia). A oto przykład:

Wieczór pożaru w Reichstagu. Goering siedzi u siebie. Nagle wpada służący i woła: „Ekscelencjo, Reichstag się pali”. Na to Goering spogląda flegmatycznie na zegarek i mówi: „Ach, już?”

Albo wspomnienie z jego podróży pociągiem:

Niemiecki celnik budzi mnie w nocy nagłym okrzykiem Heil Hitler! Tak dalece jestem na to nieprzygotowany, że oglądam się mimo woli, gdyż mignęło mi przez zaspaną myśl, że Hitler znajduje się może w przedziale, tylko go dotąd nie zauważyłem.

Jako że nie da się nie zauważyć podobieństwa kultu Hitlera do czci oddawanej bogom, autor często posługuje się odniesieniami do religijnych obrzędów, np. nazywając Parteitag swoistymi rekolekcjami czy jeden z jego elementów, mający na celu uczczenie poległych, świeckimi nieszporami.

Więcej nie napiszę, żeby nie spoilerować. Dodam tylko jedno na koniec: to naprawdę dobry kawałek literatury!

Książka jest dostępna LEGALNIE i ZA DARMO na portalu Wolne Lektury.

Autorka tekstu: Izabela Cisek